Skrzydłowy reprezentacji nie miał łatwego zadania, bowiem pojawił się na parkiecie w tie-breaku przy stanie 7:10, zmieniając dodatkowo najskuteczniejszego w polskiej drużynie Dawida Murka. - Mocno się na siebie wkurzyłem, gdy nie udała mi się pierwsza obrona. Kolejne były już skuteczne. raz nawet wystąpiłem w roli rozgrywającego. Zagrałem piłkę do Radka Rybaka i modliłem się, żeby zdobył punkt. Na szczęście udało się - wyjaśnił Świderski.