Siatkarz RPA Perugia wyprzedził w "Trofeo Gazzetta" takie gwiazdy światowej siatkówki jak Nikola Grbić czy Andrea Sartoretti. - Sam raczej staram się o tym nie myśleć o rankingu, ale koledzy wciąż mi o tym przypominają. Od pewnego czasu nawet nie mówią do mnie "Seba" ale "Pan Gazzetta". To moja nowa ksywka, która już przyjęła się w klubie. Ja staram się skupić na grze, nie myśleć o tym jak wypadnę w ocenie dziennikarzy, ale po meczu jest już inaczej. Podobnie jak inni, śledzę ranking i staram się być z nim na bieżąco - powiedział Świderski. Znakomitą gra w obecnym sezonie Świderski zwrócił na siebie uwagę włoskich menedżerów. Zainteresowanie Polakiem wyrazili działacze słynnego Sisleya Treviso. - Powiem wprost: dopóki nie będzie konkretnej propozycji, nie ma dla mnie tematu. Tak też postawiłem sprawę menedżerowi. On jest od pilotowania tych spraw, a ja od dobrej gry. Jak jednak ktoś zgłosi się z ofertą, ale poważną, rozważę ją. Tym bardziej, że mam kontrakt do końca sezony z Perugią. Zresztą, nawet na oficjalnej stronie klubu poinformowano, że prowadzą ze mną rozmowy na temat przedłużenia kontraktu, ale poza tą wiadomością, nic w tej sprawie się nie dzieje. Jestem przekonany, że jeśli utrzymam formę, to nie będę miał problemu ze znalezieniem pracodawcy na kolejny sezon we Włoszech - stwierdził siatkarz. Na razie polski przyjmujący jest zawodnikiem RPA Perugia i wspólnie z kolegami mają do osiągnięcia wyznaczone cele. Pierwszy został zrealizowany. Zespół z Perugii awansował do czołowej ósemki Pucharu Włoch. - Po trzech latach gry w Serie A1 Perugia jest w turnieju finałowym. Tu bowiem o Puchar gra się w każdej z lig oddzielnie, a o tym, kto awansuje do Pucharu Włoch decyduje pozycja po pierwszej rundzie rozgrywek. Po prostu gra w Pucharze Włoch czołowa ósemka ligi. Chcemy w Pucharze awansować do czołowej czwórki Pucharu. Chcemy też zaistnieć w lidze nie tylko awansując do fazy play-off. Po prostu marzy nam się czwórka w mistrzostwach Włoch - mówił Świderski. Reprezentant Polski śledzi wydarzenia dotyczące wyboru nowego trenera kadry. Na pewno reprezentację poprowadzi zagraniczny szkoleniowiec, co zdaniem Świderskiego jest dobrym rozwiązaniem. - Jeśli mam być szczery, to cieszę się, że PZPS dokonał takiego wyboru. Trener z zagranicy to doskonały pomysł, a trójka, która pozostała w "grze" nie wymaga żadnych komentarzy. Nie chcę, by nasi trenerzy poczuli się urażeni, ale sukcesy zarówno Gajica, jak i Kolczinsa czy Lozano znamionują światową klasę. Oni są po prostu z wyższej półki. Mam przy tym nadzieję, że pod kierunkiem któregoś z nich przełamiemy wreszcie barierę piątego miejsca, uczynimy krok do przodu i zaczniemy naprawdę odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej. Nie mam swojego faworyta. Wszystkich znam tak samo, to znaczy jako trenerów drużyny przeciwnej. No, i wszystkich z nie najlepszej strony, bo tak się składało, że pod ich kierunkiem drużyny w których grałem, a więc reprezentacja czy też klub, zbierały baty. Mam więc nadzieję, że i teraz będzie podobnie, ale to my będziemy "lać" rywali. - skomentował zawodnik, który zapowiedział, że jeśli tylko mu zdrowie dopisze i dostanie powołanie do kadry, to jest do dyspozycji trenera biało-czerwonych. Świderski złożył również kibicom życzenia noworoczne. - Wszystkim polskim kibicom życzę, by w 2005 roku doczekali się przez naszą reprezentację przełamania bariery piątych miejsc. Życzę im też, by nie mieli już więcej niedosytu, ale poczucie, że my, siatkarze daliśmy z siebie na parkiecie maksimum sił i umiejętności - zakończył.