Pierwszy set nie zapowiadał późniejszej porażki. Oba zespoły postawiły na trudną zagrywkę, ale to Zaksa odnosiła z tej taktyki więcej korzyści. Szczególnie serwisy Michała Ruciaka sprawiały gościom sporo kłopotów. W końcówce seta Paweł Abramow nadział się na potrójny blok, potem skutecznie zaatakował Kuba Jarosz i Zaksa wygrała 28:26. Kolejne sety to jednak coraz gorsza postawa gospodarzy. Jastrzębie uspokoiło zagrywkę, i mimo, że w drugiej partii przegrywało 21:19, to po błędach Jurija Gładyra i dobrej postawie Abramowa Zaksa przegrała seta do 22. Trzecia i czwarta odsłona, to wydarzenia, o których zespół i trener Krzysztof Stelmach będą woleli szybko zapomnieć. Jastrzębie po dobrej grze blokiem szybko wychodziło na prowadzenie, i mimo pogoni Zaksy - zwłaszcza w trzecim secie, kiedy gospodarze ze stanu 10:18 doszli do 19:21 - udało się im w obu partiach dowieźć sukces do końca. "Ten mecz - zwłaszcza w naszym wykonaniu - był bardzo słaby. Poza pierwszym setem, po raz enty wyszło, że nasza drużyna jest taka, że jak przeciwnik na nas siądzie i przyciśnie, to do samego końca nie potrafimy się pozbierać. Mam nadzieję, że jutro nie będzie kontynuacji takiej sytuacji. Po prostu nie potrafimy się podnieść w trudnych momentach. Tak się nie da grać w Plus Lidze, a przede wszystkim w play-off" - powiedział po meczu trener Stelmach. Szkoleniowiec Jastrzębia, Roberto Santilli podkreślił, że jego drużyna zrobiła pierwszy krok w kierunku awansu do finału ligi. "Wiedzieliśmy, że to będzie nerwowe spotkanie i tak było. W pierwszej partii zawodnicy Zaksy dobrze zagrywali i przyjmowali, w następnych nam udało się ustabilizować zagrywkę i zagrać z większą pewnością siebie. Jutro następny mecz i zupełnie inna historia" - ocenił. Dominik Witczak, który na początku trzeciego seta zmienił Jarosza i próbował poderwać do walki kolegów, powiedział, że zawodnicy i trenerzy powinni zadać sobie pytanie, czy drużyna zrobiła wszystko żeby zwyciężyć. "Zarówno ja, jak i koledzy mogliśmy zagrać o wiele lepiej i dać z siebie więcej. Musimy zdać sobie sprawę o co gramy. To jest półfinał, i nie możemy tak do tego podchodzić. Ja uważam, że nie byliśmy w 100 proc. w grze. We wtorek musimy dać z siebie wszystko i to musi wyglądać inaczej. Szkoda szansy, bo Jastrzębie według mnie dobrze nie grało" - zaznaczył atakujący Zaksy. Zawodnikiem meczu wybrany został Patryk Czarnowski, który - szczególnie w ostatniej partii - popisywał się potężnymi uderzeniami z krótkiej, a przez cały mecz dobrze grał blokiem. To przy jego zagrywce Jastrzębie wyrównało, potem wygrało drugiego seta. "To był ważny moment, bo nie psuliśmy zagrywki, a dodatkowo przytrzymaliśmy Kędzierzyn blokiem. Jeśli jest zagrywka, to można wykonać blok i obronę; w tym elemencie zagraliśmy dobrze. To przeważyło i wygraliśmy spotkanie" - powiedział środkowy Jastrzębskiego Węgla. Dodał, że goście obawiali się pierwszego meczu w półfinałach ligi. "Mieliśmy długą przerwę w graniu - 17 dni - i obawiałem się tego starcia. W pierwszym secie obawy były słuszne. Po tym przetarciu już wszystko się jakoś ułożyło. Jutro podejrzewam, że będzie bardzo ostre starcie, bo nie spodziewam się, że Kędzierzyn da sobie wydrzeć jeszcze jedno zwycięstwo na swoim terenie" - podkreślił Czarnowski. Zaksa Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 1:3 (28:26, 22:25, 20:25, 14:25) Zaksa: Michal Masny, Jakub Jarosz, Tuomos Sammelvuo, Jurij Gładyr, Robert Szczerbaniuk, Michał Ruciak, Marcin Mierzejewski (libero), oraz Dominik Witczak, Grzegorz Pilarz, Wojciech Kaźmierczak, Terence Martin. Jastrzębski: Adam Nowik, Grzegorz Łomacz, Paweł Abramow, Igor Yudin, Patryk Czarnowski, Benjamin Hardy, Paweł Rusek (libero), oraz Sławomir Master, Sebastian Pęcherz, Pedro Azenha. Czytaj również: PlusLiga: Resovia postraszyła Skrę