Mistrzowie Polski, którzy są także liderem obecnych rozgrywek, rozpoczęli do mocnego uderzenia prowadząc 5:1. Zespół z Częstochowy miał duże problemy ze sforsowaniem bloku Skry. Tym elementem gospodarze zdobyli dziewięć punktów (cztery Marcin Możdżonek), a rywale tylko jeden. Z czasem jednak goście zniwelowali przewagę i na tablicy wyników pojawił się remis 8:8. Gdy jednak bełchatowianie przyspieszyli grę ekipa AZS-u nie była w stanie się przeciwstawić. Role w drugiej partii zupełnie się odwróciły. Odrodził się Bartosz Janeczek, który w pierwszym secie zupełnie sobie nie radził. Akademicy poprawili zagrywkę, z której odbiorem, szczególnie floota, Skra miał spore problemy. Systematycznie przewaga zespołu z Częstochowy rosła. Trzeci set rozpoczął się od wysokiego prowadzenie Skry 9:0, która wykorzystywała najmniejszy błąd przeciwnika. - Z nimi można wygrać tylko trzeba walczyć. Nie poddajemy się - apelował do swoich zawodników trener AZS-u Grzegorz Wagner. Słowa szkoleniowca częstochowskiego zespołu poskutkowały i przewaga mistrzów Polski zaczęła powoli topnieć. Dobrym posunięciem okazało się wejście na boisko Pawła Mikołajczaka za Janeczka, który momentami był nie do zatrzymania dla przeciwnika. Właśnie po jego ataku strata do Skry stopniała do trzech punktów (13:16). Częstochowianie nie poszli jednak za ciosem, bowiem Skra znów złapała swój rytm gry i nie pozostawiła złudzeń, kto jest lepszy. W IV secie od samego początku trwała zacięta walka i żadnej z drużyn nie udało się uzyskać znaczącej przewagi. Gdy gospodarze odskoczyli na 18:14 wydawało się, że jest już po meczu, ale zespół trenera Wagnera nie spasował. Dzięki dobrej zagrywce Piotra Łuki przewaga Skry stopniała do jednego punktu (18:17). Ostatnie słowo w końcówce należało już do gospodarzy. Siatkarze z Częstochowy mieli swoje szanse ale je nie wykorzystali ponieważ bardzo dobrze w obronie spisywali się rywale, wyprowadzając skuteczne kontry. MVP spotkania wybrano Michała Winiarskiego.