W pierwszym meczu w Łodzi Skra wygrała 3:2. Zaliczka okazała się zbyt mała i to Iskra awansowała do Final Four. Zastrzeżenia budzi styl porażki mistrzów Polski w Odincowie. Skra w niczym nie przypominała zespołu, który tak wspaniale walczył tydzień temu w Łodzi. Nie było determinacji, wiary i walki do ostatniej piłki. W zespole prowadzonym przez Daniela Castellaniego zawiódł kontratak, a więc element, który do tej pory był silną bronią bełchatowian. W kontrach nie radzili sobie Mariusz Wlazły, Dawid Murek, a nawet Francuz Stephane Antiga. Iskra zagrała bez kontuzjowanego Giby i wydawało się, że brak słynnego Brazylijczyka jest okolicznością sprzyjającą Skrze. Gibę znakomicie zastąpił Denis Kalinin. W porównaniu do meczu w Łodzi wystąpił Paweł Abramow. Jak cenny jest to zawodnik dla Iskry mogliśmy się przekonać w czwartek. Abramow rządził w przyjęciu zagrywki, a w ataku zademonstrował szeroki wachlarz zagrań. Każdy z setów miał podobny przebieg. Do połowy setów trwała w miarę wyrównana walka. Jednak w decydujących fragmentach siatkarze Iskry zdobywali kilkupunktową przewagę, którą spokojnie utrzymywali do końca. Nie pomagały roszady w składzie stosowane przez Castellaniego. Obraz gry się nie zmieniał. Gospodarze natomiast unikali błędów, a ich szczelny i wysoki blok skutecznie zatrzymywał ataki zawodników Skry. Iskra Odincowo - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:20, 25:18, 25:16) Pierwszy mecz 2:3. Iskra awansowała do Final Four. Iskra: Samsonyczew, Astaszenkow, Abramow, Kuleszow, Schoeps, Kalinin, Werbow (libero) Skra: Falasca, Antiga, Pliński, Wlazły, Murek, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Kurek, Dobrowolski, Jarosz, Wnuk