W styczniu podopieczni Raula Lozano będą mieli okazję wywalczyć awans do igrzysk olimpijskich w Pekinie. Warunek jest jeden - trzeba wygrać turniej kwalifikacyjny w tureckim Izmirze. "Trzeba wygrać ten Izmir i przestać się martwić o start w Pekinie. Stać nas na to. Po pierwsze - nie ma Rosjan i Bułgarów. Niby z takimi "siłowymi" drużynami dobrze sobie radziliśmy, ale zawsze to ulga. Po drugie, mistrzowie Europy Hiszpanie na ME zagrali kapitalnie, ale teraz są już wyraźnie słabsi, w naszym zasięgu. Groźni mogą okazać się Włosi, bo wrócił ich rozgrywający Marco Meoni. Ale nasi rozgrywający są jeszcze lepsi" - argumentował Szymański. W Turcji o olimpijski awans będzie walczyć osiem mocnych zespołów: Polska, Hiszpania, Włochy, Holandia, Turcja, Serbia, Niemcy i Finlandia. Kwalifikację uzyska tylko zwycięzca zawodów. "Rywale do szanowania, ale i do ogrania. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale trzeba to wygrać. Żeby skończyć z tą olimpijską nerwówką" - zakończył Szymański.