Leczenie i rehabilitacja przebiegały zgodnie z planem. Popularny "Świder" odetchnął z ulgą, że ma to już za sobą. "Nie znoszę wody, a musiałem spędzać w niej długie godziny, cztery razy w tygodniu. Najpierw zanurzony prawie po szyję, w kolejnym etapie woda sięgała mi do pasa, a dopiero pod koniec terapii przykrywała tylko stopy. Wtedy było najlepiej" - powiedział Świderski w "Super Expressie". 33-letni siatkarz pracuje nad odbudową formy. Świderski może już skakać, ale o atakach z pełną mocą nie ma jeszcze mowy. "Pod koniec stycznia minie 6 miesięcy i właśnie wtedy powinienem wrócić do gry. Nie mogę się już tego doczekać" - stwierdził zawodnik włoskiego klubu Lube Banca Macerata. "Ten Achilles nie da mi już o sobie zapomnieć. Pozostanie ślad w psychice i na pewno będę odczuwał różne dolegliwości z nim związane. Ostatnio zauważyłem, że ścięgno odezwało się podczas lotu samolotem, reaguje też na zmiany pogodowe, trochę mi wtedy sztywnieje noga, ale to są drobiazgi. Najważniejsze, że będę mógł normalnie grać" - zakończył Świderski. Świderski doznał kontuzji podczas towarzyskiego meczu z Bułgarią. Uraz wyeliminował jednego z najlepszych polskich siatkarzy z udziału w mistrzostwach Europy. Bez Świderskiego, Mariusza Wlazłego i Michała Winiarskiego, polscy siatkarze zdobyli w Turcji złoty medal.