Swoje "europejskie" plany działacze, trenerzy i zawodnicy przedstawili podczas konferencji w chorzowskim Planetarium Śląskim. Rywalami Jastrzębskiego Węgla są w grupie E VfB Friedrichshafen (Niemcy), CopraNordMeccanica Piacenza (Włochy) i Panathinaikos Ateny (Grecja). "Gra w LM to duży prestiż. Kiedy pierwszy raz uczestniczyliśmy w tych rozgrywkach, podczas ceremonii losowania grup nikt nie potrafił wymówić nazwy Jastrzębie Zdrój. Przedstawiono nas jako +team of Poland+. Teraz to się zmieniło. Już nas znają. Cieszymy się, że możemy grać z tak dobrymi zespołami. Ludzie okrzyknęli naszą grupę grupą śmierci. Na pewno mamy bardzo dobrych przeciwników, ale my wygrywaliśmy już i z Piacenzą i z Panathinaikosem Ateny. Boisko rozstrzygnie, kto będzie lepszy. Jestem przekonany, że będzie to Jastrzębski Węgiel. Przyjazd takich drużyn gwarantuje nam pełną kibiców halę" - powiedział prezes klubu Zdzisław Grodecki. "Pewnie, że rywalizacja nie będzie łatwa i czeka nas trudne zadanie, ale my takie wyzwania lubimy. Nie możemy się już doczekać inauguracji" - dodał trener Roberto Santilli. BKS Aluprof czekają pojedynki z FenerbahceAcibadem Stambuł (Turcja), Modranską Prostejov (Czechy) i Dynamem Moskwa (Rosja). "BKS już dwukrotnie w LM występował i ten powrót nas cieszy. Z zespołem z Prostejova w sparingach dotąd nie przegraliśmy, więc to może dobry znak. Najmocniejszym rywalem wydaje się Dynamo Moskwa. Gramy z Rosjankami pierwszy mecz (1 grudnia) i on da odpowiedź, czego możemy oczekiwać. Celem jest oczywiście wyjście z grupy, co dotąd nam się nie udało" - podkreślił kierownik działu organizacji bielskiego klubu Andrzej Pyć. "Faworytem zapewne nie jesteśmy, jednak myślę, że stać nas na awans. Nie planujmy, z którego miejsca. To bez znaczenia. W zespołach rywali są gwiazdy europejskiej siatkówki ale... my też je mamy" - zaznaczył trener Igor Prielożny. Rywalkami dąbrowianek będą Scavolini Pesaro (Włochy), ASPTT Miluza (Francja) i VakiGunesTTelekom Stambuł (Turcja). "My debiutujemy w LM w trzecim sezonie gry w polskiej ekstraklasie. Zaproszenie do tych rozgrywek (MKS zajął w lidze 5. miejsce) jest potwierdzeniem naszej stabilności. Mamy jeden z najlepszych siatkarskich obiektów w Polsce. Na mecze przychodzi mnóstwo ludzi - średnio 2500 na mecz przy średniej ligowej 1200. Działamy stopniowo, krok po kroku. Mamy świadomość klasy rywali, jednak powalczymy o sprawienie niespodzianki" - zadeklarował prezes MKS Robert Karlik. Szkoleniowiec dąbrowianek Waldemar Kawka zaznaczył, że "każdy zdobyty punkt, każdy wygrany set czy mecz - będzie naszym sukcesem. Występy w LM dadzą naszemu zespołowi większą pewność siebie podczas spotkań ligowych". "Wyzwanie jest duże, ale mam nadzieję, że to nie jest nasz ostatni sezon w LM. Wygrać z Pesaro będzie trudno. Jesteśmy takim Kopciuszkiem, musimy zagrać na luzie, ale też walczyć o każdą piłkę" - podkreśliła doświadczona rozgrywająca MKS Magdalena Śliwa. Dąbrowski klub musiał na potrzeby rozgrywek LM zrezygnować z jednego członu swojej nazwy. "Okazało się, pełna nazwa nie może być dłuższa niż 28 liter. A że my jesteśmy z Dąbrowy Górniczej, trzeba więc było... obciąć MKS" - dodał Karlik. W męskiej LM do drugiej rundy awansują po dwa zespoły z grupy, w żeńskiej - trzy.