Pierwotnie ostatnim sprawdzianem miał być turniej we włoskim Alassio, gdzie rywalkami biało-czerwonych miały być reprezentacje Rosji, Chorwacji i Włoch. W wyniku nieporozumień z organizatorami, którzy zmienili termin imprezy, polski zespół zastąpiły Serbki. Selekcjonerowi Jerzemu Matlakowi udało się zakontraktować dwa sparingi z Urałoczką Jekaterynburg, z którą wcześniej zmierzyły się w Legionowie. Mecze planowano rozegrać w Rosji, skąd zespół miał dotrzeć do Japonii. Tymczasem do nich nie dojdzie, bowiem Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej, która opłaca uczestnikom mistrzostw bilety lotnicze, już wcześniej zarezerwowała polskiej reprezentacji wylot z Warszawy. "Za przebukowanie biletów musielibyśmy zapłacić za całą ekipę ok. 300 tysięcy złotych. Za te pieniądze moglibyśmy chyba polecieć dookoła świata. Związek nie zgodził się na zapłacenie takiej kwoty i ja wcale nie mam o to pretensji. Gdyby to było 30, 50 tysięcy złotych, to można by jeszcze się zastanawiać. Ale nie 300 tysięcy" - powiedział PAP Matlak. Szkoleniowiec w tej sytuacji ma spory problem, gdyż brakuje mu silnych sparingpartnerów przed mistrzostwami świata, które 29 października rozpoczną się w Japonii. W sobotę i niedzielę Polki spotkają się z Czeszkami, a dopiero tuż przed samym mundialem zmierzą się z Niemkami i prawdopodobnie z Kanadą. "Wszystkie reprezentacje, które uczestniczą w mistrzostwach już wcześniej miały swoje plany. Te z kolei, które nie grają, zakończyły już sezon. Trudno znaleźć tak z dnia na dzień solidną drużynę na sparingpartnera, gdyż nawet mocne kluby mają swoje zawodniczki na zgrupowaniach reprezentacji. Jest to dla nas spory kłopot, ale musimy sobie jakoś radzić" - dodał Matlak. Tymczasem przebywająca na zgrupowaniu w Szczyrku reprezentacja pokonała w środę Bank BPS Muszyniankę Fakro 3:1. W zespole z Muszyny zagrały kadrowiczki - Katarzyna Gajgał, Agnieszka Bednarek-Kasza, Aleksandra Jagieło, Joanna Kaczor, Milena Sadurek i Mariola Zenik.