Raul Lozano wygrał konkurs na stanowisko selekcjonera kadry ogłoszony przez PZPS, pokonując w ostatecznej rozgrywce Serba Zorana Gajicia i Łotysza Borisa Kolczinsa. Po raz pierwszy w historii polskiej siatkówki, biało-czerwonych poprowadzi obcokrajowiec. - W kadrze rewolucji nie będzie. Reprezentacja będzie oparta na zawodnikach, którzy do tej pory stanowili jej trzon - tak powiedział na konferencji prasowej były trener reprezentacji Waldemar Wspaniały. Jednak kilku siatkarzy zadeklarowało, że chce od występów w kadrze odpocząć. Czy będzie ich Pan namawiał do zmiany decyzji? - Przede wszystkim ustalmy dwie rzeczy. Po pierwsze tak jak dla mnie wielkim zaszczytem i honorem jest bycie trenerem reprezentacji Polski, tak samo powinno być dla zawodników bycie reprezentantem swego kraju. Jeśli ktoś uważa inaczej, lepiej niech nie zaczyna swej przygody z kadrą prowadzoną przeze mnie. Po wtóre zaś, co to znaczy odpocząć? Mogę zrozumieć kogoś, kto miał kontuzję i nie jest w pełni gotów do gry. Inne tłumaczenia są nie do przyjęcia. Jeśli jednak ktokolwiek z zawodników powie mi to tym, nie będę stwarzał problemów. Szansę dostaną inni, i jestem przekonany, wykorzystają ją. Zawodnicy, którzy będą pracować w kadrze na zgrupowaniach, będą też mieli przewagę nad tymi, którzy chcą odpoczywać. Przede wszystkim będzie to przewaga pod względem sportowym. - Co z mistrzami świata juniorów z 2003 roku? Czy kilku z nich dostanie szansę? Czy może na powołania będą musieli jeszcze poczekać? Mariusz Wlazły czy Michał Winiarski są podstawowymi zawodnikami w swoich klubach. - Proszę nie oczekiwać ode mnie żadnych deklaracji, co do personaliów zawodników. Szansę gry będą mieli najlepsi, to znaczy prezentujący najwyższą formę. Z pewnością w tej grupie będą zawodnicy młodzi. Inna sprawa to, kto szansę awansu do reprezentacji, i w konsekwencji, pierwszej szóstki, wykorzysta. - Stwierdził Pan, że w grze polskiej drużyny należy poprawić organizację gry i taktykę. Na to potrzeba czasu. Kalendarz siatkarskich imprez zarówno w wydaniu klubowym i reprezentacyjnym jest dosyć napięty. Współpraca z klubami wydaje się wręcz niezbędna. Jak Pan wyobraża sobie taką współpracę? A może jest Pan zwolennikiem długich zgrupowań reprezentacji na których będzie Pan w stanie spokojnie popracować z zawodnikami? - Trudno, bym zaczynał opowiadać o mojej propozycji współpracy najpierw dziennikarzom, a potem zainteresowanym, czyli trenerom. Pozwólcie, że najpierw spotkam się z trenerami klubowymi, przedstawię im swe pomysły, a potem powiemy o tym wspólnie dziennikarzom i kibicom. Podczas mojej wizyty w Warszawie, na początku stycznia, przedstawiłem kilka pomysłów tej współpracy i zostały one dobrze przyjęte. Myślę że podobnie przyjmą je trenerzy. Co zaś się tyczy zgrupowań, to proszę spojrzeć na kalendarz. Nie ma miejsca na długotrwałe zgrupowania, dlatego tak ważna, wręcz nieoceniona jest praca reprezentantów w klubie, czyli innymi słowy rola trenerów klubowych. - PZPS ma przygotować listę kandydatów na stanowisko drugiego trenera z którymi będzie Pan chciał porozmawiać. Na co będzie Pan zwracał szczególną uwagę przy wyborze II trenera? - Musimy się z drugim szkoleniowcem rozumieć bez słów. Tak można ująć to najkrócej. Tyle, że z pewnością trudno będzie o takie porozumienie podczas pierwszego spotkania, pierwszej rozmowy. Ideałem byłby trener mówiący bądź po włosku, bądź hiszpańsku. Ale o wiele istotniejsze jest, by chciał swą wiedzę i zaangażowanie oddać reprezentacji, no i musi też zaakceptować mój program pracy i metody szkoleniowe. Chciałbym podkreślić przy tym, że oczekuję kogoś z otwartą głową, kto chce po prostu skorzystać z mojej wiedzy i doświadczenia. - Kontynuując wątek współpracowników. Do tej pory sztab szkoleniowy reprezentacji Polski w porównaniu z najlepszymi drużynami na świecie był nader skromny. Czy zamierza Pan to zmienić? Jacy specjaliści, z jakich dziedzin są wręcz niezbędni w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski? - Mówiliśmy już o tym w związku. Oczekuję współpracy z rozbudowanym sztabem medycznym - jeden, a może i dwóch lekarzy, fizjoterapeuta i masażysta, trener od przygotowania fizycznego, być może fizjolog i psycholog. Na pewno dwóch statystyków pracujących z programem DataVolley, który przywożę ze sobą. - Nietykalnych gwiazd nie będzie. Każdy zaczyna od zera. Kto nie będzie się angażował może wracać do domu - powiedział Pan w jednym z wywiadów prasowych. Podobną metodę zastosował legendarny polski trener Hubert Wagner i zdobył "złoto" mistrzostw świata w Meksyku w 1974 roku, a dwa lata później mistrzostwo olimpijskie w Montrealu... - Dlatego wygrywał. Nie mam nic przeciwko temu, by teraz było podobnie. Nawet jeśli ktoś miałby i o mnie mówić "kat". Robert Kopeć Specjalne podziękowania dla Piotra Borucha z PZPS.