Bielszczanki zakończyły sezon na 2. miejscu, ale apetyty były o wiele większe. Zwłaszcza, że przez niemal cały sezon Aluprof spisywał się znakomicie. Jednak w wielkim finale Anna Barańska i jej koleżanki musiały uznać wyższość Muszynianki Fakro. "Działacze chcą, abym został, a ja także chcę wypełnić mój jeszcze przez rok ważny kontrakt. Już buduję zespół na następne rozgrywki, które będą dla nas bardzo ważne, bo tym razem czeka nas także rywalizacja w Lidze Mistrzyń. Chociaż w finale polegliśmy w walce z Muszynianką, chcemy utrzymać skład zespołu. Stabilizacja powinna wpłynąć korzystnie na zawodniczki. W drużynie dojdzie jedynie do małych zmian" - powiedział Prielożny na łamach "Przeglądu Sportowego". Z zespołu na pewno odejdzie środkowa Katarzyna Gajgał. W jej miejsce działacze Aluprofu szukają wartościowej następczyni. "To decyzja samej Kaśki. Ja chciałem, aby została z nami. Powiedziała mi jednak, że już za długo jest w BKS-ie. Ja ją doskonale rozumiem, przecież w Bielsku spędziła aż dziesięć lat" - stwierdził słowacki szkoleniowiec. Miejsce Gajgał być może zajmie utalentowana Maja Tokarska. "Jesteśmy w kontakcie z Mają. Na razie jednak nie możemy prowadzić z nią negocjacji, bo dziewczyna chciała skupić się na nauce. Jak skończy egzaminy maturalne, to wtedy wrócimy do rozmów. Wiem jednak, że także inne zespoły są nią zainteresowane. Poza tym sondujemy również zagraniczne rynki. Szukamy środkowej we Francji, Holandii, Niemczech oraz Czechach. Nie stać nas jednak na gwiazdy" - podkreślił Prielożny.