Zawodniczki z Muszyny pokonały drużynę Fenerbahce 3:2 (25:18, 19:25, 25:15, 22:25, 15:11) w rewanżowym meczu finału Pucharu CEV. Pierwszy mecz polski zespół również wygrał 3:2. "Wbrew pozorom nie zawsze nam szło w tym sezonie dobrze w międzynarodowej rywalizacji. Przyznam, że bardziej nastawialiśmy się na rozgrywki Ligi Mistrzyń. Pechowo nam jednak "uciekła". Jednak nie złożyliśmy broni" - powiedział prezes Jeżowski. Drużyna z Muszyny rozpoczęła pucharowe boje w sezonie 2012/2013 w Lidze Mistrzyń, ale nie zdołała wyjść z grupy. Mogła jednak kontynuować walkę w europejskich rozgrywkach w Pucharze CEV. Najpierw dwukrotnie okazała się lepsza od Aluprofu Bielsko-Biała (3:1 w Muszynie i 3:0 na wyjeździe), a w półfinale od Omiczki Omsk Region (3:2 na wyjeździe i 3:0 w Muszynie). "Do każdego meczu przystępowaliśmy z myślą, że chcemy wygrać. Nikogo się na baliśmy. Dziewczyny były przygotowywane tak, żeby uwierzyły, że mogą pokonać każdego" - podkreślił szef muszyńskiego klubu, który kilkanaście lat temu, razem z trenerem Bogdanem Serwińskim, rozpoczął budowę zespołu. W sezonie 1998/1999 Muszyna wywalczyła upragniony awans do drugiej ligi. Dwa lata później drużyna trafiła do Serii B, a po dwóch kolejnych latach, już jako Muszynianka, znalazła się w ekstraklasie. "Jak było w początkach klubu? Jeździło się wtedy starym czerwonym fordem. Ja jako kierowca, dyrektor i organizator, a trener jako robiący wszystko" - przypomniał Jeżowski.