Polacy pierwszą partię wygrali 25:17, a drugą 25:18. Trzeci set był wyrównany do drugiej przerwy technicznej. Potem Polacy przypieczętowali efektowne zwycięstwo. "Biało-czerwoni" zrewanżowali się Irańczykom za porażkę 1:3 w Pesaro i zrehabilitowali się za klęskę z Rosją (0:3) w czwartek w katowickim Spodku. - Przeprowadziliśmy rozmowę. Wiedzieliśmy, że musimy poprawić jakość naszej gry. Wiemy, jakie są nasze możliwości, jak potrafimy grać, bo trenowaliśmy to parę tygodni przed Ligą Światową - powiedział atakujący reprezentacji Polski Maciej Muzaj. - Wszyscy są profesjonalistami i wiedzą po co tu są. Trzeba było wspólnie usiąść i 5-10 minut porozmawiać o tym, co się zdarzyło. Jak to poprawić i wrócić do jakości, którą mieliśmy w pierwszych meczach i którą zgubiliśmy po drodze. To poskutkowało - zaznaczył. - Irańczycy potrafią uśpić czujność, ale w wielu meczach tak się zdarza, że jak dwa sety pójdą gładko, to w trzecim można zgubić rytm gry. Na szczęście, nie odpuściliśmy do samego końca. Mieliśmy troszeczkę słabszy moment w trzecim secie, ale udało nam się to "wyciągnąć" - zaznaczył. W niedzielę w Łodzi Polaków czeka arcyważny pojedynek z reprezentacją USA. - To jest nasza ostatnia szansa. Chcemy pokazać się jeszcze w Lidze Światowej i bardzo chcielibyśmy awansować do Final Six. W niedzielę jest mecz o wszystko. Zrobimy co się da, żeby ten mecz wygrać i to najlepiej za trzy punkty, a potem trzeba będzie liczyć, czy się "załapiemy"- zaznaczył. W Atlas Arenie Polaków dopingowało osiem tysięcy kibiców. - Atmosfera była niesamowita, jak zawsze. Polska bije inne kraje na głowę pod tym względem. Kultura kibicowania jest też na wysokim poziomie. Nam to bardzo pomaga i miło grać przy zapełnionej hali - zakończył Muzaj. Robert Kopeć z Łodzi