Tu znajdziesz relację z meczu POLSKA - BELGIA! Przed turniejem w Rzeszowie, gdzie oprócz tych ekip występują jeszcze Turcja i Francja, do awansu, który wywalczą dwie najlepsze drużyny, nominowano "biało-czerwone" oraz zespół znad Bosforu. Naszym dziewczynom w wywalczeniu kwalifikacji nie miał przeszkodzić nawet fakt, że przystąpiły do niego bez kilku ważnych ogniw. Małgorzata Glinka i Maria Liktoras są na urlopie macierzyńskim, kontuzje wykluczyły m.in.: Katarzynę Skowrońską-Dolatę, Annę Podolec, Eleonorę Dziękiewicz, Natalię Bamber czy Katarzynę Skorupę, a jeszcze inne względy Joannę Mirek. - Dziewczyny i tak powinny sobie poradzić - mówił przed imprezą "Skowronek", który pojechał leczyć się do Włoch. I na razie sobie radzą, choć nikt się chyba nie spodziewał, że już pierwszy przeciwnik sprawi Polkom tak duże kłopoty. Belgijki rozegrały w piątek dobre spotkanie i były bliskie sprawienia sensacji. - Pierwsze miały przecież piłkę meczową - słusznie zauważył Jerzy Matlak, selekcjoner "biało-czerwonych". Ostatecznie wszystko skończyło się po myśli naszych reprezentantek, które wygrały tie-breaka 16:14. Po meczu nie było jednak radości w naszej ekipie. - Cieszymy się ze zwycięstwa, ale nie ze stylu w jakim je osiągnęłyśmy - przyznała Dorota Świeniewicz, kapitan naszego zespołu. - Zagrałyśmy bardzo słabo. Na parkiecie zapanował jakiś bałagan i chaos - dodała libero Mariola Zenik, która jednak nie musi się wstydzić swojej postawy. Zawodniczek nie oszczędzał też Matlak. - Od trzeciego seta przestaliśmy przyjmować zagrywkę. My byliśmy faworytem tego turnieju, co wynikało z rankingu FIVB i wszystkim się wydawało, że awansujemy z palcem w nosie. Widać tak samo myślały polskie siatkarki - przyznał. Mimo wszystko kibice, którzy przyszli w piątek do hali Podpromie, chyba nie narzekali. Mieli przecież zapewnione dwie i pół godziny emocji, a w dodatku ze szczęśliwym zakończeniem, stąd nie dziwi, że "biało-czerwone" pożegnało gromkie "dziękujemy". W sobotę Polki czeka spotkanie z Francją, które rozpocznie się o godzinie 20. - Dajcie nam okazję się zrehabilitować - powiedział Matlak. Zwycięstwo nad "trójkolorowymi", które praktycznie zapewniłoby nam awans, w zupełności wystarczy. Paweł Pieprzyca, Robert Kopeć; Rzeszów CZYTAJ TAKŻE: MATLAK: STADKO BARDZO STREMOWANYCH PANIENEK!