Bełchatowianie pewnie zmierzają po piąty w historii klubu Puchar Polski. Mimo nieobecności Stephana Antigi, który w czwartek, w meczu ćwierćfinałowym doznał kontuzji, mistrzowie Polski wyeliminowali z rozgrywek Asseco Resovię. O pierwszym secie rzeszowianie pewnie chcieliby jak najszybciej zapomnieć, bo przegrali w stylu nieprzystającym wiceliderowi PlusLigi. Już na początku meczu precyzyjne zagrywki Marcina Możdżonka i atomowe serwisy Mariusza Wlazłego dały bełchatowianom prowadzenie 8:3. Siatkarze Asseco bardzo często mylili się w ataku, kłopoty ze skończeniem akcji miał Matej Cernić i posiadający od kilku dni polski paszport Aleh Achrem. Przewaga mistrzów Polski rosła z każdą akcją, dopiero przy stanie 20:10 zespół Jacka Nawrockiego zwolnił tempo. Znacznie lepiej Resovia spisywała się w drugiej partii. Odnalazł się Cernić, wspierany przez Gyorgy'ego Grozera, a szkoleniowiec Skry w ostrych słowach próbował obudzić swoich zawodników. Dopiero po drugiej przerwie technicznej bełchatowianie włączyli drugi bieg, a z pięciopunktowej przewagi Resovii (16:11) po kilku minutach zostały tylko wspomnienia. Bohaterem końcówki był Mariusz Wlazły - po jego dwóch akcjach w ataku i bloku Skra objęła prowadzenie (19:18). Atakujący reprezentacji Polski zdobył również ostatni punkt w tej partii. Najwięcej emocji przyniósł trzeci, najbardziej wyrównany set. Sporo było też kontrowersji, jak na przykład przy akcji Rafała Buszka, który zablokowany został przez blok rywala. Arbiter odgwizdał dotknięcie siatki graczom z Skry, z czym nie mógł się zgodzić Nawrocki. Bełchatowianie poprosili o "challenge", czyli możliwość zweryfikowania sytuacji na powtórce wideo. Ta możliwość stosowana jest już od kilku lat w rozgrywkach o Puchar Polski. I choć na zapisie wideo było widać, jak jeden z siatkarzy Skry dotyka górną taśmę, sędziowie odpowiadający za wideo-monitoring przyznali punkt zespołowi z Bełchatowa. To był jednak wstęp do wyjątkowo nerwowej końcówki. Po chwili Nawrocki nie zorientował się, że wykorzystał już dwie przerwy na żądanie i poprosił o kolejną. Sędzia musiał upomnieć trenera Skry, a ponieważ było to już drugie ostrzeżenie, otrzymał on żółta kartkę, a przeciwnik 24. punkt i piłkę setową. Resovia nie wykorzystała setbola, a po chwili musiała bronić piłki meczowej. W trudnym momencie rezerwowy środkowy Grzegorz Kosok nie pomylił się w ataku. Wicelider ekstraklasy wykorzystał dopiero siódmą piłkę setową i przedłużył nadzieje na awans do finału. Te jednak szybko rozwiali bełchatowianie. Błyskotliwa gra Winiarskiego i Wlazłego oraz sporo błędów rzeszowian, sprawiły że ostatni set był pozbawiony jakiejkolwiek dramaturgii. W niedzielnym finale (14.45) Skra zagra ze zwycięzcą pary Tytan AZS Częstochowa - Zaksa Kędzierzyn Koźle. PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:15, 25:22, 30:32, 25:16) PGE Skra: Miguel Falasca, Daniel Pliński, Marcin Możdżonek, Bartosz Kurek, Michał Winiarski, Mariusz Wlazły, Paweł Zatorski (libero) oraz Radosław Wnuk, Michał Bąkiewicz, Paweł Woicki. Asseco Resovia: Michał Baranowicz, Ryan Millar, Łukasz Perłowski, Aleh Achrem, Matej Cernić, Gyorgi Grozer, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Rafał Buszek, Mateusz Mika, Grzegorz Kosok, Tomasz Kowalski, Tomasz Józefacki.