Bydgoszczanie rozpoczęli od mocnego uderzenia. Dzięki świetnej grze Krzysztofa Janczaka, Michala Cervena, a także Kamila Kasprzaka, już na początku spotkania uzyskali kilkupunktową przewagę. Po pierwszych dwóch setach miejscowa publiczność przecierała oczy ze zdumienia, bowiem znacznie słabsza kadrowo Delecta, prowadziła z wicemistrzem Polski 2:0. W drugiej części gry do szturmu przystąpili podopieczni Roberto Santilliego. Goście także więcej uwagi poświęcili grze defensywnej, dzięki czemu gracze Delecty popełniali więcej błędów w ataku. Jeszcze w trzecim secie byliśmy świadkami dość wyrównanego pojedynku (do stanu 18:19), jednak końcówka należała już do Jastrzębskiego Węgla. - Myślę, że zbyt wiele błędów popełniliśmy w ataku. Kondycyjnie jesteśmy dość dobrze przygotowani do obecnego sezonu, a w naszym zespole zabrakło głównie koncentracji - stwierdził po meczu libero Delecty, Artur Hoffman. Podłamani gospodarze kompletnie bez walki oddali partię czwartą, w której ulegli gościom aż 12:25. O wyniki całej potyczki miał zadecydować tie-break. W nim więcej spokoju zachowali jastrzębianie, dzięki czemu w końcówce partii odskoczyli gospodarzom na kilka punktów i właściwie przy stanie 11:13, mogli być pewni swojego sukcesu. Zawodnicy Delecty próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania, ale było już zdecydowanie za późno. Gdyby ktoś przed meczem powiedział mi, że z Jastrzębiem ugramy dwa sety, przyjąłbym je z pocałowaniem ręki. Teraz to jeden ligowy punkcik smakuje nieco inaczej, zwłaszcza że była szansa na wygraną - powiedział wyraźny załamany szkoleniowiec bydgoszczan, Rostislaw Chudik. Delecta Bydgoszcz - Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:21, 25:23, 20:25, 12:25, 12:15) Delecta: Hoffmann, Cerven, Kacprzak, Janczak, Grant, Sopko, Dębiec (libero) oraz Stępień, Kozłowski, Kozioł, Kaczmarek. Jastrzębski Węgiel: N. Iwanow, Jurkiewicz, Yudin, Prygiel, Czarnowski, Murek, Rusek (libero) oraz E. Iwanow, Siezieniewski, Łomacz, Kamiński.