To było bardzo prestiżowe spotkanie i zawodnicy obu drużyn nie zawiedli kibiców, którzy zjawili się na sali w Olsztynie, a także zasiedli przed telewizorami. Ten mecz szczególne znaczenie miał dla Ireneusza Mazura. Szkoleniowiec, który ze Skrą zdobył dwa tytułu mistrza Polski i dwa Puchary Polski, tym razem wystąpił przeciwko temu zespołowi. I po ostatnim gwizdku miał powody do satysfakcji. Całe spotkanie było niezwykle wyrównane. Rzadko zdarzało się, by którykolwiek z zespołów zdobył więcej niż dwa, czy trzy punkty przewagi. Bywało jednak i tak, jak w trzecim, wygranym w efekcie przez gospodarzy secie, że jedna z drużyn najpierw wychodziła na prowadzenie (4:0 dla PZU AZS), by za chwilę szybko stracić zdobycz punktową (4:4). W słabszych chwilach Skra przerzucała momentalnie ciężar gry na Piotra Gruszkę i Mariusza Wlazłego, gości wzmacniał też świetnie spisujący się Fin Janne Heikkinen, a także Kanadyjczyk Dan Lewis, który na boisku pojawił się w czwartym secie. Przeciw mistrzom Polski dobrze zaprezentowały się nowe nabytki olsztyńskich akademików. Mocnym serwisem oraz skutecznymi atakami podrywał kibiców z miejsc Turek Sinan Tanik, natomiast w obronie wiele ataków odparł Amerykanin Richard Lambourne. Niezmiennie wiele zależało od najlepszego rozgrywającego japońskich mistrzostw świata, Pawła Zagumnego. W kluczowych momentach Zagumny kierował szybkie piłki do wysokich olsztyńskich środkowych - Wojciecha Grzyba i Marcina Możdżonka - bezwzględnie wykorzystujących dokładne nagrania, a w ataku oprócz Sinana Tanika, uruchamiał swego partnera ze "srebrnej drużyny" Michała Bąkiewicza lub niemal niezawodnego Pawła Papke. Najwięcej emocji dostarczył ostatni, czwarty set, w którym niemal przez cały czas prowadziła Skra. Dopiero w końcówce gospodarze wyrównali, a następnie za sprawą Grzyba, który zablokował Wlazłego, objęli prowadzenie i mieli pierwszą piłkę meczową. Szybko się jednak nie skończyło. Goście obronili się, a dzięki dwóm akcjom Lewisa to bełchatowianie stanęli przed szansą zwycięstwa w czwartej partii. W kolejnych akcjach znów kluczową postacią był stojący pod siatką Grzyb i ten zawodnik jako ostatni dotknął piłki w tym meczu, blokując atakującego Radosława Wnuka. To zwycięstwo PZU AZS oznacza, że olsztynianie, niezależnie od wyników sobotnich spotkań, pozostaną liderem PLS po tej kolejce. Z kolei dla mistrzów Polski była to pierwsza porażka w tym sezonie. PZU AZS: Grzyb, Zagumny, Bąkiewicz, Papke, Tanik, Możdżonek, Lambourne (libero) oraz Ruciak, Lubiejewski, Czarnowski. Skra: Gruszka, Dobrowolski, Stelmach, Wlazły, Heikkinen, Wnuk, Ignaczak (libero) oraz Maciejewicz, Neroj, Lewis.