- Z ręką wszystko w porządku? Co się właściwie stało? Piotr Gacek: Niefortunne zdarzenie. Po udanej akcji w pierwszym secie, cieszyliśmy się i z Piotrkiem Gruszką tak niefortunnie "przybiliśmy sobie piątkę", że chyba lekko wybiłem sobie kciuka, ale to nic poważnego. - Na sobotę będzie pan gotowy? - Za pięć minut będę gotowy jak będzie trzeba. - Wyglądało na to, że zwycięstwo nad Niemcami przyszło wam dosyć łatwo. - Tylko tak wyglądało. Naprawdę trzeba było walczyć. Po dwóch gładko wygranych partiach, w których kontrowaliśmy przebieg gry, w środkowej części trzeciego seta przespaliśmy kilka akcji. To jednak pójdzie tylko na naszą korzyść. - Pojawił się w trzecim secie też optymistyczny akcent. Przy stanie 24:21 dla rywali potrafiliście wyrównać i mało brakowało, a wygralibyście mecz 3:0. - To bardzo cieszy, że potrafiliśmy doprowadzić do końcówki, którą mogliśmy wygrać. Trudno. Nie udało się i zagraliśmy jednego seta więcej. - Czy w trzeciej partii to był brak koncentracji z waszej strony, czy Niemcy zaczęli lepiej grać? - Koncentracji nie zabrakło. Najlepiej oczywiście by było, gdybyśmy wygrywali 3:0 i w każdym secie do 15, ale nie wymagajmy tego. To jest siatkówka, a my walczymy w mistrzostwach Europy. Tutaj każdy wygrany set się liczy, dlatego Niemcy nie złożyli broni po dwóch przegranych partiach, tylko walczyli do końca. Zagrali troszeczkę lepiej, a skutkiem był jeden wygrany set. Nie ulega jednak wątpliwości, że kontrolowaliśmy cały przebieg meczu. Bardzo dobrze, że w tej czwartej odsłonie na samym początku odskoczyliśmy na parę punktów, bo to znacznie ułatwiło wygraną. - Czasami odnosiło się wrażenie, że wy jako profesorowie udzielaliście lekcji Niemcom-uczniom. - Nie chciałbym tego w ten sposób oceniać. Formułując to w ten sposób stawialibyśmy siebie w roli faworytów. Grajmy swoje. W sobotę mamy mecz z Turcją. Jesteśmy już w następnej rundzie, a te dwa wygrane mecze na pewno nam pomogą w kolejnej fazie. Koncentrujmy się więc na każdym kolejnym spotkaniu, a czas pokaże co ugramy. Ja jestem dobrej myśli. Jesteśmy dobrze przygotowani, czujemy się świetnie, tworzymy zgrany zespół, co widać na parkiecie i cieszmy się z każdego zwycięstwa. - Nie świta jeszcze w głowie półfinał? - Nie. - Interesuje się pan wynikami w innych grupach? - Wiem, że Bułgarom dobrze idzie. W czwartek wygrali z Serbią, w piątek pokonali Włochów. To tylko tyle, co do mnie doszło. Koncentruję się wyłącznie na naszych meczach. Niech sobie inni grają. My mamy swoją siatkówkę i mam nadzieję, że zajdziemy bardzo wysoko, ale trochę pokory i szacunku dla rywali trzeba zachować. - Co wie pan już o kolejnym rywalu, Turkach? - Niewiele. W czwartek oglądaliśmy ich mecz z Niemcami (2:3 - przyp. red) i widzieliśmy, że napsuli im trochę krwi. Podmęczyli ich przed spotkaniem z nami. W sobotę rano i pewnie jeszcze w piątek wieczorem czeka nas odprawa. Wtedy będę mógł coś więcej powiedzieć. - Jakiego spotkania pan się spodziewa? - Na pewno trudnego. Przyjdzie mnóstwo kibiców, by dopingować swój zespół. To normalne. Naszym zadaniem jest pokazać jak najlepszą siatkówkę i tyle. - Sędziowie trochę wczoraj gospodarzom pomogli. - Tak jest zawsze. Dlatego właśnie będziemy musieli zagrać jeszcze bardziej konsekwentnie, by ta pomoc sędziów, jeżeli oczywiście by była, nam nie przeszkodziła w wygranej. Polska po dwóch zwycięstwach - z Francją i Niemcami po 3:1 zapewniła sobie awans do kolejnej fazy turnieju. W sobotę o godz. 19.00 czasu polskiego rozegra ostatni mecz w grupie A z Turcją. W Izmirze rozmawiała Marta Pietrewicz Czytaj też: Tak Orły rozbijały Niemców! Pliński po batalii z Niemcami: Bohaterem jest zespół Kurek: Taka gra może zaowocować medalem Bosek: Zespół rozwija się z meczu na mecz