Mistrzowie Polski po porażce z Zenitem 2:3 w Łodzi, wygrali w środę rewanż 3:1, ale szansę na grę w Final Four Ligi Mistrzów stracili w "złotym secie", którego przegrali 11:15. Zdaniem Piechockiego po takim pojedynku trudno o jednoznaczne oceny. - Z jednej strony jest ogromna satysfakcja, bo w meczu o tak ogromną stawkę na tym terenie dawno już polski zespół nie wygrał. Nam też to się wcześniej nie udawało. Teraz wygraliśmy mecz, ale przegraliśmy w "złotym secie". Trudno polemizować z tą formułą, która jednak nie do końca oddaje chyba w sposób sprawiedliwy to, co się działo na boisku - powiedział Piechocki. Dodał, że jego ocena "złotego seta" odnosi się wyłącznie do środowego meczu w Kazaniu. - Nie chciałbym w tej chwili podważać tego systemu, bo mógł to być również nasz przywilej - powiedział prezes PGE Skry. Jego zdaniem nigdy wcześniej bełchatowski zespół w rozgrywkach pucharowych nie grał tak dobrze jak w tym sezonie i nie był tak blisko awansu do Final Four. - Gramy od siedmiu lat na różnych szczeblach różnych europejskich pucharów i nigdy tak blisko nie byliśmy. Nigdy też w przekroju całej edycji LM nie zagraliśmy tak, by wygrać z takimi potentatami jak Trento, przełamać kompleks Friedrichshafen czy wreszcie wygrać spotkanie w Rosji - wyjaśnił Piechocki. Mimo porażki w "złotym secie" z Zenitem i odpadnięcia z dalszej rywalizacji w LM, Piechocki jest zadowolony z postawy drużyny w rywalizacji z najsilniejszą ekipą Rosji. - Nieczęsto się zdarza, żeby zespół podniósł się w takich okolicznościach - po porażce na własnym parkiecie z drużyną uznawaną za jedną z najmocniejszych na świecie. Pokazaliśmy jednak, że mamy charakter i też należymy do tej czołówki - powiedział Piechocki. Dodał, że dla niego pojedynek w Kazaniu był "takim małym Final Four". - Oczywiście nie pojedziemy na ten finał do Włoch, ale wstydu Polsce chyba nie przynieśliśmy. Na pewno jednak głęboko w sercu żal na długo pozostanie - powiedział Piechocki.