W Atlas Arenie bełchatowianie bili rekordy frekwencji na siatkarskich meczach. Kolejne pojedynki oglądało od 10 tys. do ponad 13 tys. widzów. Na meczu z runuńskim Rematem Zalau ma ich być ok. 12 tys. Mimo to mistrzowie kraju wolą grać w starej hali, gdzie trybuną mogą pomieścić ok. 8,5 tys. widzów. - Doszliśmy do wniosku, że jest coś absolutnie niepowtarzalnego w hali na Skorupki, gdzie ze względu na stromiznę i ustawienie trybun ściana kibiców i ich doping dosłownie niosą naszych zawodników. W czasach, gdy tam graliśmy, przeciwnicy niejednokrotnie nam mówili, że doping naszych fanów uginał pod nimi nogi. Stąd nasza decyzja o powrocie na Skorupki - wyjaśnił prezes PGE Skry Konrad Piechocki. Ostatni mecz w Atlas Arenie będzie dla bełchatowian walką o utrzymanie pierwszego miejsca w grupie D i rozstawienie w dalszej fazie LM. W Rumunii PGE Skra wygrała 3:0 (25:23, 25:21, 25:18). Trener Jacek Nawrocki przestrzega jednak przed lekceważeniem przeciwnika. Na wtorkowej konferencji prasowej szkoleniowiec przypomniał, że pierwszy mecz z Rematem w dwóch setach był w miarę wyrównany. - Przestrzegam wszystkich przed niskim ocenianiem tej drużyny. Trzeba być uważnym, skoncentrowanym i skupionym na grze. Wyniki poszczególnych setów wskazują na to, że w momencie lekceważenia tego przeciwnika problemy z nim miały również ekipy Friedrichshafen czy Trentino - powiedział Nawrocki. Dodał, że Remat w tym sezonie przeszedł bardzo dużo przeobrażeń i trudno przewidzieć, jak zaprezentuje się w Łodzi. - Najpierw doszło do zmian w sztabie szkoleniowym, później odszedł brazylijski rozgrywający. Jego miejsce zajął Amerykanin, ale dzisiaj nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy w środę zagra dotychczasowy drugi rozgrywający Rematu czy też nowy zawodnik z USA - powiedział Nawrocki. W zespole PGE Skry na pewno zabraknie dwóch środkowych: Marcina Możdżonka i Karola Kłosa. Obaj z powodu kontuzji. Nie wiadomo jeszcze, kiedy gotowy do treningu będzie Możdżonek, leczący skręcony staw skokowy. Znacznie wcześniej na parkiet powinien wrócić Kłos, który ma mikrouraz włókien przyczepu mięśnia czworogłowego. - Marcin to jest potężny zawodnik i w przypadku takich urazów potrzebuje trochę więcej czasu, żeby dojść do siebie. Nie widzimy zresztą w tej chwili konieczności zbytniego pospiechu z leczeniem i rehabilitacją. Karol lada dzień będzie mógł trenować i grać - wyjaśnił Nawrocki. Mecz PGE Skry z Rematem Zalau rozpocznie się w środę o godz. 18.