W finałowej rywalizacji siatkarze z Kędzierzyna-Koźla musieli uznać wyższość obrońcy tytułu PGE Skry Bełchatów. "Zawsze jak idę do jakiegoś zespołu, to walczę o medale. W tym roku walczyliśmy w finale - polegliśmy i myślę, że decydująca była mocna zagrywka Skry i późniejsza konsekwencja w bloku. Miejmy nadzieję, że pasja medalowa Zaksy będzie dłuższa, niezależnie czy ze mną, czy beze mnie w składzie. Skra to ciężka drużyna do ogrania. W lidze udało się po razie nam, Resovii i Politechnice. Mają za sobą wiele meczów o stawkę, grają tam reprezentanci Polski. Żeby wygrać z nimi jakąś serię, potrzebne są wzmocnienia i jeszcze lepsza gra. Zwycięstwem w Bełchatowie podrażniliśmy lwa i wiedzieliśmy, że z meczu na mecz będzie coraz trudniej. Można powiedzieć, że Bełchatów wie, jak się zdobywa mistrzostwo Polski i pokazał nam to dobitnie" - dodał Zagumny. "Ten sukces - mimo tego, że kolejny - jest dla nas ogromny i wiele znaczący. Rywalizacja z Zaksą w przebiegu całego sezonu pokazała jakby dwa oblicza tej drużyny. Pierwsze mecze w lidze było nieco słabsze niż w play off, ale był to godny przeciwnik i ogromny szacunek dla Kędzierzyna" - podkreślił atakujący Skry Mariusz Wlazły. "Nie było łatwo i świadczy o tym przebieg setów. Były może dwa-trzy momenty, kiedy potrafiliśmy odjechać, ale w przebiegu całego meczu była wyrównana walka. Graliśmy dzisiaj bardzo mocno na skrzydłach, Bartek Kurek i Mariusz Wlazły są w kapitalnej formie i co najważniejsze Stephane Antiga. Było bardzo ważne, by pod nieobecność Michała Winiarskiego on również stanowił zagrożenie. To się udało, zagrał kapitalny mecz" - ocenił trener bełchatowskiego zespołu Jacek Nawrocki.