W sobotni poranek uwaga polskiej ekipy była zwrócona na Tokio, gdzie reprezentacja kobiet od 17 maja walczy o olimpijski awans. Wygrana w stolicy Japonii 3:2 z Serbią dała paszporty do Pekinu. "Teraz już nie mamy innego wyjścia, musimy awansować" -powiedział przy wejściu do hali Audentes w Tallinie Marcin Wika, zawodnik który w ciągu ostatniego roku zrobił ogromne postępy. To m.in. dzięki jego świetnej postawie Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa zdobył Puchar Polski i wicemistrzostwo kraju. Początek dnia był bardzo udany. Nikt nie miał wątpliwości ani w obozie polskim, ani ich rywali, że też taki będzie koniec. Przebieg dwóch pierwszych setów utwierdzał tylko w takim przekonaniu. W pierwszym wicemistrzowie świata tylko do stanu 9:9 nie mogli złapać właściwego rytmu gry, którym imponowali w piątkowym meczu z Węgrami. Hasło do ataku dał Mariusz Wlazły, który przed drugą przerwą techniczną doprowadzał do rozpaczy przyjmujących rywali. Jego atomowe serwisy dały przewagę 16:10. Po wznowieniu gry polscy siatkarze spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń, a partia zakończyła się pojedynczym blokiem Mariusza Wlazłego. Na początku drugiego seta siatkarze z Czarnogóry uzyskali dwa punkty przewagi, ale polski zespół szybko odrobił straty na 5:5, a na pierwszą przerwę techniczną schodził prowadząc 8:7. Przy drugiej przewaga polskiego zespołu była jeszcze wyższa - 16:11. W dalszym ciągu Mariusz Wlazły, Sebastian Świderski i Michał Winiarski nękali rywali silnymi zagrywkami. Przewaga szybko rosła i wynosiła już 21:14. Prowadzeniem Czarnogórców w trzecim secie 8:6, 16:13 czy 21:17 nikt się za bardzo nie przejmował. Grupa polskich kibiców skandowała "Nic się nie stało!". Polski zespół odrobił straty, ale końcówka należała jednak do rywali. W dalszym ciągu nikomu do głowy nie przychodził czarny scenariusz. Historia federacji Czarnogóry liczy zaledwie dwa lata. Po odłączeniu od Serbii zespół ten jeszcze nie ma punktów rankingowych w światowej klasyfikacji. Czwarty set został przegrany wyraźnie. W jego końcówce Milos Culafic i Milan Markovic wypunktowali Polaków z precyzją wytrawnego boksera. Pozostał jeszcze tie break, w którego początkowych fragmentach wydawało, że wicemistrzowie świata panują nad sytuacją. Prowadzili 5:3 oraz 10:8. Jednak w końcówce dwie piłki meczowe mieli rywale. Jedną podopieczni trenera Raula Lozano obronili, przy drugiej byli bez szans. "Od trzeciego seta graliśmy słabo we wszystkich elementach - powiedział drugi trener polskiego zespołu Alojzy Świderek. - Na pewno nie było skutecznej zagrywki i kończącego ataku. We współczesnej siatkówce bez tego nie da się wygrać nawet z teoretycznie dużo słabszym zespołem." Inną przyczyną był brak odpowiedniej koncentracji. Polacy od trzeciego seta byli zbyt pewni siebie i zostali skarceni. Siatkarze Czarnogóry ogromnie cieszyli się. "To jest nasz największy sukces w historii, zostanie zapisany złotymi zgłoskami" - powiedział trener Veselin Vukovic. W niedzielę na zakończenie turnieju w Tallinie Polacy zagrają o awans do finałów ME z Estończykami. Polska - Czarnogóra 2:3 (25:15, 25:15, 23:25, 20:25, 13:15) Polska: Piotr Nowakowski (7), Michał Winiarski (14), Paweł Zagumny (4), Mariusz Wlazły (15), Łukasz Kadziewicz (4), Sebastian Świderski (8) oraz Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Paweł Woicki (0), Piotr Gruszka (2), Krzysztof Gierczyński (7), Daniel Pliński (4), Marcin Wika (2). Czarnogóra: Hanza Zatric (2), Aleksamdar Milivojevic (12), Luka Suljagic (9), Milan Markowic (13), Simo Dabovic (2), Milos Culafic (18), Ivan Rasovic (libero) Zmiany: Marko Bojic (7). Estonia - Węgry 3:0 (28:26, 25:17, 25:13)