- W pierwszej rundzie u siebie wygrałyśmy tylko 3:2. W dwóch meczach Pucharu Włoch dwukrotnie pokonałyśmy ten zespół (3:1 i 3:0). Niestety tym razem nie udało się wygrać - stwierdziła reprezentantka Polski. - Wynik mógł być odwrotny, lecz w trzecim i czwartym secie zabrakło zimnej krwi i trochę szczęścia - dodała dwukrotna mistrzyni Europy. - Drużyna Fornarina Civitanova broniąca się przed spadkiem zagrała bardzo dobre spotkanie, najwięcej problemów miałyśmy z powstrzymaniem Natali Brusso i Alessandry Teixeira Fratoni, które w sumie zdobyły 49 punktów. My zagrałyśmy dobre spotkanie, ale niestety nie wystarczyło to na tak dysponowany w tym dniu zespół przeciwniczek - oceniła Ola Przybysz. - Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia gospodyń 8:4, szybko jednak uporządkowałyśmy grę i na drugą przerwę techniczną schodziłyśmy przy stanie 11:16. Tak wypracowaną przewagę udało się utrzymać do końca seta, który zakończył się wynikiem 23:25. W drugim secie, od początku, zespół z Civitanova zdobył kilkupunktowe prowadzenie i nie byłyśmy w stanie odrobić strat. Set bez historii przegrany do 21. Sety trzeci i czwarty to bardzo wyrównana walka. Zwłaszcza w trzeciej odsłonie grałyśmy punkt za punkt. Miałyśmy nawet dwie piłki setowe, jednak nie potrafiłyśmy ich wykorzystać. W czwartym secie prowadziłyśmy już 20:16 i wydawało się, że doprowadzimy do tie breaka. Dwa nieskończone ataki, nerwowość w grze i znowu przegrana końcówka seta do 24 - relacjonowała polska przyjmująca, która w tym meczu zdobyła 18 punktów (15 atakiem, 2 blokiem, 1 zagrywką). - Teraz nastąpi przerwa w rozgrywkach ze względu na finał Pucharu Włoch Serie A2, który odbędzie się w dniach 25-26 marca w Piacenzie. Jako gospodarz liczymy na odniesienie sukcesu przed własną publicznością. Mecz półfinałowy gramy przeciwko Linea Medica Siram Rzym. Oprócz drużyny z Rzymu udział w finale biorą ekipy Unicom Starker Kerakoll Sassuolo i Dimeglio Brums Busto Arsizio - zakończyła Ola Przybysz.