Dla Oli Przybysz, dwukrotnej mistrzyni Europy i kapitana reprezentacji Polski, będzie to drugi sezon we Włoszech. - Czy w Rebecchi Rivergaro w jakiś szczególny sposób powitali mistrzynię Europy? - Nie, jakiegoś szczególnego przywitania nie było. Wszyscy składali gratulacje i większość z tych osób powtarzała, że kibicowała Włoszkom, ale cieszą się, że wygrała Polska. Po pierwsze dlatego, że ja tam byłam. Po drugie, że zagrałyśmy świetny mecz i byłyśmy zdecydowanie lepsze. A po trzecie, bo utarłyśmy nosa tym wszystkim z ekipy włoskiej, którzy wypowiadali się na łamach gazet, że to oni są faworytem, jadą po zwycięstwo i że srebrny medal będzie dla nich porażką. - Po wyczerpującym, ale zakończonym we wspaniałym stylu sezonie reprezentacyjnym, nie miałaś zbyt wiele czasu na odpoczynek. Czy trener Leonardo Barbieri dał Ci chwilę wytchnienia? Czy też od razu musiałaś trenować na pełnych obrotach? - Do Włoch przyjechałam we wtorek 28 września. Po rozmowie z doktorem i moich wstępnych badaniach kontrolnych, trener zadecydował, że mam trzy dni wolnego. Treningi wznowiłam w sobotę, ponieważ już w niedzielę grałyśmy pierwszy mecz w Pucharze Włoch A2, ale w tym meczu nie wystąpiłam w podstawowym składzie. Weszłam tylko w piątym secie. - Skład Rebecchi Rivergaro w porównaniu z poprzednim sezonem uległ zmianie. Największą stratą było chyba odejście Vanii Beccarii, która zdobywała najwięcej punktów w poprzednim sezonie. Do klubu przyszło kilka nowych zawodniczek z Bułgarką Jeleną Kolewą na czele? Jak ocenisz te zmiany? Czy macie silniejszy zespół? - Tak, zgadza się. Z zeszłorocznego składu zostały tylko trzy dziewczyny: ja, libero Michela Molinengo i środkowa Daria Parenti. Odejście Vanii Beccarii w pewnym sensie osłabiło zespół, ale uważam, że Jelena Kolewa spokojnie może ją zastąpić. Czy skład jest mocniejszy? Ciężko powiedzieć. Jest jeszcze za wcześnie. Jedno jest pewne. Awansowałyśmy do drugiej tury Pucharu Włoch A2, czego nie udało nam się zrobić w zeszłym sezonie. - W ubiegłym roku mówiłaś, że w klubie nie ma presji na awans do Serie A, ale niewiele zabrakło, abyście znalazły się w najsilniejszej lidze świata. Jak jest teraz? Czy kierownictwo klubu postawiło przed Wami konkretny cel do zrealizowania? - Podobnie jak w zeszłym roku cel nie jest sprecyzowany. Oczywiście mówi się o awansie. Myślę, że po to też były zmiany, ale nie ma żadnego nacisku. Na początku najważniejsze jest znaleźć się w pierwszej czwórce. A później?. Walczyć dalej. - Za Wami pierwsze oficjalne mecze sezonu 2005/2006. W Pucharze Włoch Serie A2 Twój zespół awansował do ćwierćfinału. Pierwszy mecz z Magic Pack Cremona przegrałyście 2:3, ale w rewanżu wygrałyście 3:1. Czy po tych dwóch meczach możesz pokusić się o ocenę dyspozycji zespołu przed inauguracją ligi oraz w jakiej formie jest Ola Przybysz? - Nie mogę powiedzieć, żeby te mecze należały do najlepszych w naszym wykonaniu. Po pierwsze dlatego, że pierwszy mecz nie grałyśmy w pełnym składzie, po drugie był to mecz inauguracyjny, bardzo nerwowy. Myślę, że stąd ta przegrana 2:3. Rewanż wyglądał już zdecydowanie lepiej, ale to nie jest jeszcze nasze maksimum. Co do mojej dyspozycji? Jak już mówiłam wielokrotnie ciężko mi oceniać samą siebie, dlatego posłużę się statystykami. Zdobyłam 18 punktów w tym 2 blokiem i 16 atakiem na 47 prób, co daje 34 procent skuteczności, w przyjęciu 73 proc. skuteczności. Ogólnie mogę zaliczyć ten mecz do udanych. - Pierwszy mecz sezonu rozegracie przed własną publicznością z Pema Corplast Corridonia. Czy planowane jest uroczyste otwarcie sezonu? - Myślę, że odbędzie się to tak jak w zeszłym roku. Czyli nie będzie żadnego otwarcia sezonu tylko po prostu mecz. Ze względu na to, że mecz ma być transmitowany w telewizji nie gramy w niedzielę 16 października, tylko w środę (transmisja w Rai Sport Satellite godz. 20.30 - przyp. red.). W zespole Corridoni gra Cizia Callegaro - rozgrywająca, która grała w zeszłym roku ze mną. Poza tym są dwie Brazylijki De Moraes i Cibele. Uważam, że jest to dobry i mocny zespół, grający szybką siatkówkę, ale do pokonania. - Które zespoły będą najgroźniejsze w walce o awans? - Zdecydowanie najgroźniejszym zespołem będzie Sassuolo z Vanią Beccarią, Erną Brinkman i Tatianą Szaposznikow na czele. Ale również Altamura i Busto, Sądzę, że do grona faworytów można zaliczyć jeszcze Castelfidardo (Anny Świderek - przyp. red.) i zespół z Aragony. - Mimo ofert z klubów włoskiej Serie A postanowiłaś zostać w Rebecchi Rivergaro. A co w przypadku jeśli nie uda się awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej? Czy przedłużysz kontrakt z Rebecchi Rivergaro, czy raczej zdecydujesz się na zmianę klubu? - Jest jeszcze za wcześnie, żeby się zastanawiać. Najpierw chcę dobrze rozegrać ten sezon, a później się okaże. Wszystko zależy od tego czy uda nam się awansować i od tego jakie będę miała propozycje. Na razie do marca nie muszę o tym myśleć. - W listopadzie czeka Cię występ z reprezentacją w Pucharze Mistrzyń w Japonii. Chyba klub nie będzie robił Ci problemów ze zwolnieniem na kadrę? - Mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów. Wstępnie rozmawiałam już z menedżerem i trenerem, ale jaka będzie ostateczna decyzja, okaże się niedługo.