W finałowej batalii bełchatowski zespół wygrał w trzech meczach rywalizację z Wręt-Metem AZS Częstochowa. W decydujących pojedynkach podopieczni Daniela Castellaniego stracili zaledwie dwa sety. "Z perspektywy czasu uważam, że miniony sezon był najlepszy w historii naszego klubu. Co prawda przegraliśmy walkę o Puchar Polski, ale obroniliśmy mistrzowski tytuł i zdobyliśmy brązowy medal Pucharu Europy, co nigdy przedtem się nie zdarzyło. Sam udział w Final Four był już ogromnym sukcesem, a medal w tej rywalizacji jest ukoronowaniem ciężkiej pracy całego zespołu" - powiedział Piechocki. W poniedziałek dojdzie do spotkania zawodników, trenerów i władz klubu ze sponsorami; będzie to oficjalne zakończenie sezonu w Bełchatowie. Mistrzowie kraju nie będą jednak mieli długich wakacji. Czterech zawodników PGE Skry: Daniel Pliński, Michał Bąkiewicz, Mariusz Wlazły i Piotr Gruszka w poniedziałek będzie już na zgrupowaniu narodowej reprezentacji, która rozpoczyna przygotowania do interkontynentalnego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. O prawo gry w Pekinie kadrowicze zagrają w portugalskim Espinho, gdzie od 30 maja do 1 czerwca walczyć będą z gospodarzami turnieju oraz Indonezją i Portoryko. Zdaniem Piechockiego Polska powinna zająć pierwsze miejsce. "Na pewno jest to bardzo trudny okres dla reprezentacji, gdyż zawodnicy rozpoczną przygotowania zmęczeni wyczerpującym sezonem. Parę dni wolnego udało im się wygospodarować tylko dlatego, że finałowe mecze w lidze szybko się skończyły. Mimo to uważam, z całym szacunkiem dla naszych rywali, że Polska wywalczy kwalifikację olimpijską. Chciałbym jednak, by po igrzyskach podstawowi zawodnicy kadry mogli trochę odpocząć. Od 3-4 lat ci chłopcy nie mają praktycznie wolnego. Cały czas grają na najwyższych obrotach i w końcu nie wytrzymają takich obciążeń. Kiedyś trzeba im dać odpocząć" - podkreślił Piechocki. Prezes PGE Skry poinformował, że do końca tego tygodnia w klubie nie będzie żadnych rozmów dotyczących zmian kadrowych. "Niech zawodnicy jeszcze trochę się pocieszą wywalczonym tytułem. Do rozmów o kolejnym sezonie usiądziemy w przyszłym tygodniu. Drużyna potrzebuje nowego impulsu. Jeśli nadal chcemy podnosić swój poziom sportowy, to nie możemy stać w miejscu. Na pewno będą więc zmiany kadrowe, ale nie chcę jeszcze o nich mówić". Zdaniem Piechockiego zakończony sezon był najlepszy w historii nie tylko dla jego drużyny, ale dla całej ligi. Podkreślił, że dobre występy polskich klubów w europejskich pucharach udowodniły, że poziom ligi jest coraz wyższy. Dodał, że kolejny powinien być jeszcze lepszy. "Z informacji docierających z innych klubów wynika, że budżety na następny sezon będą stabilne i wyższe niż w minionych rozgrywkach. Oznacza to, że do ligi powinni znów trafić wysokiej klasy zawodnicy. O utrzymanie dotychczasowej pozycji będziemy musieli nieustępliwie walczyć, bo nie mamy patentu na wygrywanie. Poprzeczka jest zawieszona wysoko i zdajemy sobie sprawę z tego, że jeżeli osiągniemy słabszy wynik niż w tym roku, to będzie on odbierany jako nasza porażka. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że w Final Four nie gra się co roku. Zespoły silniejsze od naszego mają z tym problemy. Zrobimy jednak wszystko, by znów być w europejskiej czołówce" - zapewnił Piechocki. Podsumowując sezon 2007/2008 w Polskiej Lidze Siatkówki stwierdził, że nie było w nim większych niespodzianek. "Według mnie awans Wkręt-Metu do finału rozgrywek nie był sensacją. To zespół o ustabilizowanym składzie, w którym występowali bardzo dobrzy zawodnicy. Wykorzystali swój potencjał i zdobyli wicemistrzostwo kraju. Najbardziej rozczarowane może być Jastrzębie, które skończyło sezon bez medalu. Ktoś jednak musiał być czwarty" - dodał Piechocki.