W sobotnim półfinale rywalem jastrzębian będzie gospodarz zawodów - Halkbank Ankara. Drugą parę tworzą rosyjskie drużyny Zenit Kazań i Biełogorje Biełgorod. - Nie ma znaczenia, z kim zagramy na początek. Cała czwórka prezentuje podobny poziom. Wyjdziemy na parkiet, by wygrać z turecką ekipą, a potem z kolejnym rywalem. Cieszymy się, że w hali będą nasi kibice - powiedział Łasko. Czarterowym samolotem do Ankary wybiera się około 150-osobowa grupa sympatyków śląskiej drużyny. Jastrzębianie zmierzyli się z Halkbankiem już w fazie grupowej obecnej edycji LM. W Ankarze przegrali 1:3, u siebie zwyciężyli 3:2 i zajęli pierwsze miejsce. - Wiemy, jak zagrać. Najważniejsze, żebyśmy pojechali do Ankary z wiarą w siebie. Ponieważ w ostatnich 2-3 miesiącach prezentowaliśmy naprawdę wysoki poziom, to porażka w finale Pucharu Polski niczego nie zmieniła. To się zdarza każdej drużynie, każdemu zawodnikowi - powiedział trener Lorenzo Bernardi. Dla niego będzie to drugi turniej Final Four w roli szkoleniowca Jastrzębskiego Węgla. W marcu 2011 we włoskim Bolzano jego zespół przegrał najpierw z Trentino BetClic 0:3, a w meczu o trzecie miejsce uległ Dynamu Moskwa 1:3. Z tamtej ekipy został tylko... szkoleniowiec. To był początek pracy Włocha w śląskim klubie. Prowadzi zespół od 15 grudnia 2010, kiedy zastąpił Słowaka Igora Prielożnego. - Drużyna jest zupełnie inna niż trzy lata temu. Mamy lepszych zawodników, mocniejszy skład. Tyle, że rywale też są silniejsi - zauważył Bernardi. Podkreślił, że nie obawia się problemów z fizycznym przygotowaniem swoich siatkarzy. - Nie tylko marzec mamy intensywny. Praktycznie od początku sezonu gramy co trzy dni. W Ankarze będziemy gotowi do walki, jestem o to spokojny. Nasi fizjoterapeuci i masażyści wykonują świetną robotę - zauważył Włoch. Także w opinii prezesa klubu Zdzisława Grodeckiego fakt, że pierwszym rywalem będzie Halkbank nie ma żadnego znaczenia. - Rywalizacja grupowa już daleko za nami. Znamy turecki zespół tak samo jak mnóstwo innych drużyn europejskich. Nie jesteśmy zarozumiali, ale w sporcie jedzie się na mecz, by wygrać - powiedział. Podkreślił, że Jastrzębski Węgiel jest pod każdym względem mocniejszy niż w 2011 roku w Bolzano. - Drużyna wygrała 17 meczów z rzędu. Chcieliśmy wygrać 20. I oczywiście jest mi smutno po porażce z ZAKS-ą w finale PP, ale to już historia. Musimy się jeszcze bardziej zmotywować - podkreślił Grodecki. W tej edycji LM drużyna Bernardiego wygrała 9 z 10 meczów. - To chyba najlepszy wynik polskiej drużyny od początku tych rozgrywek. Ten sukces nie przekłada się jednak na <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a>. Do tej pory wpłaciliśmy do CEV 40 tys. euro, a wygraliśmy 44 600 nagród. Średni koszt zorganizowania meczu u siebie czy wyjazdu to ok. 60 tys. złotych. W siatkarskiej LM - inaczej niż w piłkarskiej - się nie zarabia - podsumował prezes. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla zameldują się w Ankarze już w czwartek. Wieczorem tego dnia i w piątek czekać ich będą treningi. Półfinał jastrzębianie rozegrają w sobotę 22 marca o godz. 17 miejscowego czas (16 w Polsce). Trzy godziny wcześniej na parkiet w Ankarze wyjdą zawodnicy rosyjskich zespołów. Przegrani zagrają następnego dnia o trzecie miejsce, a zwycięzcy półfinałów spotkają się wielkim finale. Godziny spotkań te same. Jastrzębski Węgiel w meczach bezpośrednio o awans do Final Four dwa razy pokonał Asseco Resovię (3:0, 3:1), Zenit wygrał z Coprą Elior Piacenza (3:0, 3:0), a Biełgorje pokonało Diatec Trentino (3:0, 3:0). Występ jastrzębskiego zespołu w Turcji będzie ósmym polskiej drużyny w Final Four. Najwyższą - drugą - pozycję wywalczyła dwa lata temu PGE Skra Bełchatów. Przed rokiem czwarte miejsce zajęła Zaksa. Triumfatorzy LM - w tej formule toczy się rywalizacja o Puchar Europy od 2000 roku - wywodzą się z czterech krajów. Pięciokrotnie trofeum zdobyły kluby włoskie i rosyjskie, a dwa razy - francuskie. Jeden sukces ma w dorobku przedstawiciel Niemiec.