64-letni Matlak wygrał konkurs na to stanowisko, ogłoszony w listopadzie przez władze PZPS. Jego kontrkandydatem był Alojzy Świderek, przez ostatnie cztery lata asystent Raula Lozano w kadrze siatkarzy. Nowy szkoleniowiec prowadził polską reprezentację już w latach 1984-85. Matlak zastąpi na tym stanowisku Włocha Marco Bonittę pod skrzydłami którego polskie siatkarki zakwalifikowały się do turnieju olimpijskiego w Pekinie, gdzie odpadły w pierwszej fazie rozgrywek, a w 2007 roku awansowały po raz pierwszy w historii do finału cyklu Grand Prix. Matlak, który ma opinię człowieka, który potrafi zrobić coś z niczego, ma przed sobą nie lada wyzwanie. Po nieudanym występie w pekińskich igrzyskach (odpadły w pierwszej fazie turnieju) kadra Polski jest rozbita, a jesienią odbywają się w kraju mistrzostwa Europy. Apetyty kibiców, po dwukrotnym triumfie w tej imprezie (2003, 2005, 2007 - 4. miejsce) są olbrzymie. To nie będzie pierwsza przygoda Matlaka z reprezentacją. Kobiecą drużynę prowadził już, bez sukcesów, w latach 1984-85. Największe sukcesy odnosił z klubowymi zespołami. Ma na swoim koncie 18 medali mistrzostw Polski, w tym pięć złotych i dziewięć Pucharów Polski. W Lidze Mistrzyń największy sukces odniósł w sezonie 1999/2000 z Naftą Piła, z którą zajął czwarte miejsce w Europie. Pracę trenerską rozpoczął w Świdnicy, gdzie prowadził miejscowy klub MKS Polonia. Po raz pierwszy po złoty medal mistrzostw kraju sięgnął ze swoim drugim zespołem ŁKS-em w 1983 roku. Najlepiej układała mu się jednak praca w Pile, gdzie zaczął pracować w 1998 roku. Nafta była wówczas mało znanym klubem na siatkarskiej mapie Polski, przez kolejne trzy lata stała się nie do pokonania. W sezonie 2002/03 prowadził zespół Stali Mielec. Zdobył brązowy krążek mistrzostw kraju, ale nie zdołał powtórzyć sukcesu i ... powrócił znowu do Piły, z którą współpracuje do dzisiaj. Matlak nie ukrywa, że nie chce całkowicie rezygnować z pracy klubowej na rzecz reprezentacji. PZPS z kolei niechętnie spogląda na możliwość łączenia dwóch funkcji przez selekcjonera "złotek". Jak wyjaśnił sam zainteresowany, praca w Pile byłaby możliwa, ale raczej już nie w roli pierwszego trenera. - Mam nadzieję, że będę mógł poprowadzić Farmutil przynajmniej do końca obecnego sezonu, bo jakoś nie wyobrażam sobie zostawienia drużyny w trakcie rozgrywek - podkreślił.