- Mistrzostwa zaczynają się dla nas niejako od początku. Zwycięstwo z Kostaryką było naszym obowiązkiem i innego wyniku być nie mogło. Mam nadzieję, że od dzisiaj zaczynamy marsz po kolejne wygrane i uda nam się zatrzeć niemiłe wspomnienia z pierwszych meczów. Te porażki były jednak minimalne, ale jakiś ślad jednak po nich pozostał. Teraz każde zwycięstwo potrzebne jest nam jak powietrze - dodał trener "Biało-czerwonych". - Polski zespół był na pewno lepiej przygotowany do tego meczu, co zresztą było widać na boisku. Polki bardzo dobrze zagrywały, a my mieliśmy sporo kłopotów w przyjęciu. Nie potrafiliśmy sobie poradzić z blokiem rywalek, nie mogliśmy w ogóle odnaleźć się na boisku - ocenił Braulio Godinez, trener reprezentacji Kostaryki. - Tak miało być i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie podobnie. Oglądałyśmy rywalki na wideo i mniej więcej wiedziałyśmy jak grają. To nie jest przeciwnik, którego musielibyśmy się bać. Problem Kostaryki polegał na słabym przyjęciu i można było zagrywką utrudnić im życie. W trzecim secie jak Asia Wołosz jak zaczęła zagrywać, to myślałam, że już nie wrócę na boisko. Kostaryka w ataku popełniała też dużo błędów. To był mecz bez historii i przyznam, że nie zmęczyłyśmy się - przyznała Katarzyna Gajgał, środkowa reprezentacji Polski. - Na pewno dzisiaj to był łatwiejszy mecz niż dwa poprzednie - oceniła Joanna Wołosz, rozgrywająca reprezentacji Polski. - W dwóch pierwszych spotkaniach zabrakło szczęścia, była walka, a niuanse zadecydowały o naszych porażkach. Na pewno nie jest łatwo zmobilizować się na takiego rywala, czasami dostosowujemy się do przeciwnika. Mecz mógł skończyć się szybciej, bo w trzecim secie przytrafiło nam się trochę błędów i zabrakło koncentracji. Ważne, ze wygrałyśmy 3:0 i mam nadzieję, że podobnie będzie w kolejnych spotkaniach. Ja cieszę się, że dzisiaj mogłam pograć trochę dłużej. Z Tokio - Marcin Pawlicki