Co wywołało taką reakcję Argentyńczyka? Lozano nie pojawił się w Bełchatowie na dwóch meczach finałowych Polskiej Ligi Siatkówki. "Motywów jest kilka: działacze Skry Bełchatów w ostatnich dwóch latach zawsze mieli negatywny stosunek do mnie i prowadzonej przeze mnie reprezentacji. Wystarczy wspomnieć zarzut korupcji w stosunku do mnie i Alka Świderka z 2005 roku, kiedy doradzaliśmy jednemu z graczy (Mariuszowi Wlazłemu - przyp. red), aby wyjechał do Włoch. Doszliśmy do porozumienia z działaczami klubu, którzy mieli nas publicznie przeprosić. Niestety, dotąd tego nie zrobili. Czas mija i niektórzy zapominają o ustaleniach? Podobnie było, kiedy trwała dyskusja wokół kalendarza rozgrywek w poprzednim sezonie. Jeden z działaczy powiedział: "Lozano chce mieć wymówkę w razie porażki na mundialu". Tym samym nazwał mnie kłamcą! Tak jakby nie wierzył w moje argumenty. Potem we wrześniu 2006 roku nie stawili się na zgrupowaniu trzej siatkarze Skry. Tym samym działacze tego klubu zignorowali porozumienie między PLS, klubem i reprezentacją. Wreszcie, już w tym roku, wspomniani działacze nie przyjęli propozycji mojego spotkania z Mariuszem Wlazłym, kiedy przyleciałem z Argentyny, aby przedyskutować problem jego rezygnacji z występów w kadrze. Przedstawiciele Skry ciągle komplikują sytuację, zamiast pomóc ją rozwiązać. Ani dla mnie, ani dla nich moja obecność w Bełchatowie nie jest więc pożądana. Dodam, że nie pojawiam się w tym mieście od kwietnia 2006 roku. Choć zauważono to dopiero podczas ostatnich meczów finałowych - tłumaczył Lozano.