PGE Skra przystępowała do meczu z utytułowanym rywalem z duszą na ramieniu. W ostatnich dniach najpierw odpadła z Pucharu Polski, a potem przegrała ważny mecz w PlusLidze z Asseco Resovią. Faworytem byli więc goście, ale bełchatowianom udało się postawić rywalowi. Niezła gra nie wystarczyła jednak nawet do zdobycia punktu. Już na początku pierwszego seta udanie na boisku zameldował się Karol Kłos, notując pojedynczy blok. Rosjanie zaczęli od twardej gry, ale bełchatowianie podjęli rękawicę. Dopiero po zablokowanym ataku Duszana Petkovicia rywale objęli prowadzenie 9:7. PGE Skra szybko odrobiła jednak straty, m.in. dzięki skutecznej grze Taylora Sandera. Tyle że w kolejnych fragmentach seta inicjatywę znów mieli goście, którzy bazowali na mocnej zagrywce. Grzegorz Łomacz, rozgrywający bełchatowian, często korzystał w ataku ze środkowych. Mateusz Bieniek popisał się do tego jeszcze asem serwisowym. Gdy gospodarze zablokowali atak Earvina Ngapetha, na tablicy wyników pojawił się remis 20:20. Kontratak zakończony zbiciem Kłosa przyniósł nawet PGE Skrze prowadzenie. W końcówce szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę, ale ostatecznie wygrali goście, którzy w ostatniej akcji zablokowali atak Sandera. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Zenit to pięciokrotny triumfator Ligi Mistrzów. Tym razem przez fazę grupową przeszedł jak burza, przegrywając jedynie dwa sety. Pełnej gwiazd drużynie z Kazania gorzej wiedzie się jednak na krajowym podwórku. W tym sezonie dała się pokonać już siedem razy, a drugie miejsce w ligowej tabeli zawdzięcza głównie temu, że rozegrała więcej meczów niż najgroźniejsi rywale. Rosjanie słabiej rozpoczęli drugą partię środowego spotkania, w której PGE Skra szybko odskoczyła im na dwa punkty. Straty odrobili dzięki zagrywce Aleksandra Butki, ale tylko na chwilę. Gdy w polu serwisowym pojawił się Sander, bełchatowianie objęli prowadzenie 13:9. Problemy z przyjęciem przeżywał Bartosz Bednorz, który w przeszłości spędził dwa sezony w PGE Skrze. Goście zdołali nieznacznie zmniejszyć straty, ale ataki Petkovicia, blok Bieńka i asy serwisowe Sandera doprowadziły bełchatowian do wygranej 25:19. Zenit odbudował się w trzeciej partii. Po asie serwisowym Maksima Michajłowa objął prowadzenie 8:5. Wśród gospodarzy ze zmiennym szczęściem atakował Milad Ebadipour. Gdy Irańczyk zaczął grać skuteczniej, PGE Skra wyrównała. Goście, wśród których w ataku cały czas mocno eksploatowany był Bednorz, kilka razy odskakiwali na dwa punkty, ale bełchatowianie odrabiali straty. W końcu, gdy ataku nie skończył Sander, Zenit objął prowadzenie 19:16. Blok nieźle spisującego się Bieńka po ataku Ngapetha zmniejszył przewagę Rosjan do zaledwie punktu. W końcówce ważne akcje skończył jednak Bednorz i po zepsutej zagrywce Ebadipoura bełchatowianie przegrali 23:25.Bieniek dobrą grę kontynuował w czwartym secie, rozpoczynając od mocnej zagrywki. Gdy jednak opuścił pole serwisowe, siatkarze z Tatarstanu od razu wrócili na dobre tory. Przy wyniku 6:3 dla rywali trener PGE Skry Michał Mieszko Gogol poprosił o przerwę. Przewaga rywali tylko jeszcze wzrosła. Później przypomniał o sobie Petković, po jego zagrywce polski zespół przegrywał już tylko 11:12. W odpowiedzi goście wygrali trzy akcje z rzędu. Gdy ich przewagę do pięciu punktów powiększył as serwisowy Michajłowa, bełchatowianie już się nie podnieśli - przegrali czwartą partię 19:25.Po przegranej na własnym parkiecie PGE Skra jest w trudnej sytuacji. Do awansu potrzebuje zwycięstwa w Kazaniu za trzy punkty i wygranej w tzw. złotym secie. Rewanż zaplanowano na 4 marca. PGE Skra Bełchatów - Zenit Kazań 1:3 (23:25, 25:19, 23:25, 19:25) Skra: Petković, Kłos, Sander, Łomacz, Bieniek, Ebadipour - Piechocki (libero) oraz Mitić, Sawicki, Huber Zenit: Michajłow, Wolwicz, Ngapeth, Butko, Wołkow, Bednorz - Gołubiew (libero) oraz Surmaczewski, Kononow Damian Gołąb