Według Europejskiej Federacji Siatkówki (CEV) koszaliński pojedynek miał być meczem tygodnia w Lidze Mistrzyń. Tak był promowany na stronie internetowej CEV. Nic dziwnego - obie ekipy od kilku lat są uznanymi markami w Europie, a trzy lata temu stoczyły dwa pasjonujące pojedynki, w których lepsze okazały się policzanki (wygrana w Szczecinie 3:1 i porażka w Kazaniu 2:3). Wtedy jednak w ekipie polskiej grała Małgorzata Glinka, a z drugiej strony siatki Jekaterina Gamowa. Teraz to zupełnie inne zespoły, ale ich rywalizacja rozgrzewała emocje. Nawet szkoleniowiec policzanek Jakub Głuszak przyznawał przed meczem, że faworytkami są Rosjanki. Szybko podopieczne Riszada Giliazutdinowa zaczęły to udowadniać. Już na początku meczu wicemistrzynie Rosji wypracowały kilkupunktową przewagę. Policzanki miały kłopot z przyjęciem zagrywki Iriny Woronkowej i Dynamo prowadziło 6:2, gdy Głuszak wziął pierwszy czas na życzenie. Kilka minut później okazało się, że przyjęcie nie jest też najmocniejszą stroną Rosjanek. Izabela Bełcik "ustrzeliła" Elitsę Wasiliewą i Polki odrobiły część strat (8:10). Niestety na krótko. Po chwili przestoju Dynamo znów postraszyło serwisem i uciekło na 6 pkt. (9:15). Tak dobry zespół, jak drużyna z Kazania takiej przewagi nie trwoni. Mimo momentów zrywów w wykonaniu policzanek Dynamo atakiem Iriny Mammadowej pewnie zwieńczyło zwycięstwo w premierowej partii. Trener Głuszak wymienił połowę składu w połowie pierwszego seta, ale po zmianie stron powrócił do wyjściowego składu. Efekt? Dynamo zaczęło partię od prowadzenia 3:0, bo zarówno Natalia Mędrzyk jak i Bianka Busa "nadziały" się na blok ustawiany przez Irinę Korolewą. Toteż Busa szybko powędrowała na ławkę, a w jej miejsce na parkiet weszła Malwina Smarzek. Trochę pomogło. Gra się wyrównała, a gdy na zagrywkę powędrowała reprezentantka Serbii Stefana Veljkovic mistrzynie Polski złapały kontakt z rywalkami (7:8). Niestety gospodynie nie zdołały przejąć inicjatywy, a gdy na zagrywce znów stanęła Woronkowa dał znać o sobie największy problem policzanek - przyjęcie. Na przerwę techniczną Dynamo schodziło prowadząc 16:11. Chemiczki jeszcze odrobiły straty na 20:23, ale dwa nieudane ataki Katarzyny Zaroślińskiej-Król sprawiły, że kolejny set padł łupem przyjezdnych. Spiker meczowy zaklinał rzeczywistość mówiąc pod koniec drugiej partii, że pachnie tie-breakiem. Początek trzeciej partii dawał nadzieję. Po asie serwisowym Natalii Mędrzyk Polki pierwszy raz objęły prowadzenie 2:1. Rywalki jednak nie pozwoliły chemiczkom na przejęcie inicjatywy, a w połowie seta znów postawiły blok nie do przebicia dla Zaroślińskiej-Król i Smarzek, odskoczyły na kilka punktów (14:10), uspokoiły grę i pewnie dowiozły wygraną do końca. Wiele wskazuje na to, że porażka w meczu na szczycie na własnym terenie skazuje Chemika na walkę o drugie miejsce na koniec rozgrywek grupowych, które może - ale nie musi - dać awans do fazy pucharowej. Po meczu powiedzieli: Jakub Głuszak (trener Chemika): - Mimo, że przegraliśmy 0:3, ten mecz pokazał kilka pozytywnych rzeczy. Przede wszystkim nie poddaliśmy się w żadnym momencie. Walczyliśmy do końca, dobrze pograliśmy w obronie i na kontrze. Były oczywiście też minusy, ale te zostawię dla siebie i przekażę dziewczynom podczas analizy. Wierzę, że w rewanżu nasza postawa będzie lepsza. To dopiero drugi mecz Ligi Mistrzyń. Jest jeszcze sporo grania i nie skazuję drużyny, że musimy walczyć tylko o drugie miejsce. Jeśli zagramy znacznie lepiej w rewanżu, nikt nie powiedział, że nie zwyciężymy tej grupy. Myślę, że nasz debiut w koszalińskiej hali był niezły, a kibice, którzy niemal do ostatniego miejsca ją wypełnili, mimo wyniku w podobnej liczbie będą nas dopingować w kolejnych spotkaniach. Malwina Smarzek (przyjmująca Chemika): - Dynamo pokonało nas przede wszystkim siłą ataku i zagrywką. Nasze przyjęcie szwankuje w lidze polskiej i - mimo iż nad nim pracujemy - dziś też nie było najlepsze. Toteż brakowało nam urozmaicenia w ataku. Nie graliśmy prawie środkiem. Za to ataki rywalek kierunkowe, mocne - zwłaszcza ze skrzydeł były niesamowicie skuteczne. Miałyśmy wprawdzie w każdym secie przebłyski, gdy zdobywałyśmy po kilka punktów z rzędu, ale takich momentów było za mało. Gra się w każdej partii do 25 pkt, a w konsekwencji trzeba wygrać trzy sety. Dziś zdecydowanie lepsze było Dynamo - w tym meczu praktycznie rywalki były poza naszym zasięgiem. Chemik Police - Dynamo Kazań 0:3 (17:25, 20:25, 19:25) Chemik: Bianka Busa, Stefana Veljkovic, Katarzyna Zaroślińska-Król, Natalia Mędrzyk, Starszymira Simeonowa, Izabela Bełcik - Aleksandra Krzos (libero) - Alex Holston, Malwina Smarzek, Sladjana Mirkovic. Dynamo: Irina Korolewa, Natalia Mammadowa, Irina Woronkowa, Ewgienija Starcewa, Elitsa Wasiliewa, Anastasia Samojlenko - Jekaterina Ulanowa (libero) - Anna Kotikowa.