Pojedynek najsilniejszych zespołów grupy E zgromadził na trybunach Atlas Areny ponad 12 tys. widzów. Część z nich miała nadzieję, że w zespole gości wystąpi Bartosz Kurek, który w poprzednim sezonie reprezentował jeszcze PGE Skrę. Reprezentant Polski po kontuzji nie był jednak jeszcze gotowy do gry i nie znalazł się w składzie na środowy pojedynek. Był jednak w hali i zebrał oklaski przed oficjalną prezentacja zespołów, gdy prezes PGE Skry Konrad Piechocki wręczył mu ogromnych rozmiarów pamiątkowe zdjęcie z podziękowaniami za grę w bełchatowskim zespole. Później rozpoczęła się walka drużyn, które po dwóch kolejkach miały na swoim koncie komplet punktów. Bełchatowianie od początku grali skoncentrowani. Nie popełniali błędów i wykorzystywali praktycznie wszystkie potknięcia rywali. W pierwszym secie szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (8:5) i już do końca kontrolowali grę. Punktów dla gospodarzy w tej partii nie zdobył jedynie Paweł Woicki, który jednak na rozegraniu skutecznie gubił blok rywali, ułatwiając skuteczny atak swoim kolegom. Pierwszą piłkę setową bełchatowianie mieli w momencie, gdy gracze Dynama mieli na koncie 19 punktów. Po zepsutej zagrywce gości PGE Skra wygrała seta 25:21. W kolejnej partii dominacja wicemistrzów Polski była jeszcze bardziej widoczna. Co prawda na pierwszej przerwie technicznej przewaga podopiecznych Jacka Nawrockiego była o punkt mniejsza niż poprzednio (8:6), ale później rosła w błyskawicznym tempie (10:6, 16:9, 20:11). Po ataku ze środka Karola Kłosa bełchatowianie drugiego seta wygrali 25:16. Najwięcej emocji było w kolejnej partii, w której na obie przerwy techniczne zespół z Moskwy schodził mając trzy punkty więcej od PGE Skry (8:5, 16:13). Remis 16:16 dała gospodarzom żółta kartka, którą ukarany został Paweł Krugłow. Nie mógł się on pogodzić z decyzją sędziów, którzy uznali, że w poprzedniej akcji po ataku Dynama piłka opuściła boisko nie dotykając bełchatowskiego bloku. Po karze dla gości gospodarze wywalczyli jeszcze dwa punkty z rzędu i objęli prowadzenie 18:16. Mało kto się wówczas spodziewał, że do końca seta PGE Skra zdobędzie już tylko jeden punkt. Gospodarze nie zdołali jednak wyprowadzić skutecznego ataku od momentu, gdy przy stanie 19:18 na zagrywkę wszedł rezerwowy Grigorij Afinogienow. Partię wygraną przez Dynamo 25:19 atakiem z lewego skrzydła zakończył Krugłow. Bełchatowianie szybko odbudowali się jednak po przegranym trzecim secie i w kolejnym znów dominowali na boisku. Wysokie prowadzenie wypracowane w pierwszej fazie partii (12:5) pozwoliło im na w miarę spokojną grę do końca seta. Dynamo zdołało jeszcze zmniejszyć stratę do trzech punktów (11:14, 12:15, 16:19), ale nie było już w stanie odwrócić losów spotkania. Po ataku Kłosa ze środka PGE Skra wygrała czwartą partię 25:18 i cały mecz 3:1. Po trzech kolejkach LM bełchatowianie mają na koncie komplet punktów i zajmują pierwsze miejsce w tabeli grupy E. W kolejnym meczu podopieczni Jacka Nawrockiego 22 listopada w Moskwie ponownie zmierzą się z Dynamem. Jacek Nawrocki (trener PGE Skry Bełchatów): - Dzisiaj ta sala nas poniosła do cennego zwycięstwa. Bo nawet mimo braku w składzie Bartka Kurka, Dynamo to bardzo dobry zespół, który dzisiaj też miał dobre momenty. Na szczęście znakomita zagrywka otworzyła nam grę na bloku i w obronie. Odrzuciliśmy rywali od siatki, co było kluczem do zwycięstwa. W trzecim secie wkradło się trochę nonszalancji w kontratakach. Zanim w końcówce nas dopadli i zdobyli serię punktów był moment, że to my mogliśmy im odskoczyć. Szkoda, że się nie udało. Siatkówka jest jednak taką bardzo psychologiczną grą i w tym momencie to my padliśmy. W trzech pozostałych graliśmy jednak tak, jak moglibyśmy sobie wymarzyć. Jak już mówiłem był to głównie efekt zagrywki, ale trzeba podkreślić również, że Paweł Woicki prowadził urozmaicona grę z wykorzystaniem każdego zawodnika, dzięki czemu wszyscy mieli jakiś swój moment w tym meczu. Michał Winiarski (siatkarz PGE Skry Bełchatów): - Zawsze musimy grać z tak wielkim zaangażowaniem. A jak się od czasu do czasu zdarzy taki set, jak trzeci dzisiaj, to trudno. Poza tym jednym przyjmowaliśmy na bardzo wysokim procencie, co ułatwiło nam grę na siatce. Trochę się przestraszyłem w czwartym secie, gdy rywale zaczęli nas gonić i mieli wielkie szczęście w jednej akcji. Takimi akcjami często zespoły nakręcają się i potrafią odwracać losy spotkania. Na szczęście dzisiaj tak się nie stało. W decydujących momentach najbardziej mylili się sędziowie. Rosjanie przynajmniej cztery razy zaatakowali po bloku, my z pięć i wszystkie te zagrania było słychać wyraźnie. Sędziowie przyjęli chyba jednak taką taktykę, że nie będą tego gwizdać. No i tak sobie graliśmy. Najważniejsze, że koniec jest dla nas szczęśliwy. PGE Skra Bełchatów: Wytze Kooistra, Paweł Woicki, Michał Winiarski, Karol Kłos, Aleksandar Atanasijević, Mariusz Wlazły, Paweł Zatorski (libero) oraz Dejan Vincić, Konstantin Czupković, Michał Bąkiewicz. Dynamo Moskwa: Leonid Szadiłow, Aleksander Krywiec, Siergiej Grankin, Aleksander Markin, Dmitrij Szczerbinin, Paweł Krugłow, Haczatur Stepanjan (libero) oraz Walentin Bezrukow, Grigorij Afinogienow, Peter Veres.