PAP: - Ostatni sezon spędził Pan w lidze włoskiej. Faktycznie jest to najlepsza liga świata? Łukasz Kadziewicz: - To zdanie dziennikarzy. Ja nie nazwałbym ligi włoskiej najlepszą ligą świata. To produkt mocno przereklamowany. Na pewno jest to bardzo dobra liga, w której grają świetni zawodnicy, ale nie ma większej różnicy pomiędzy włoskimi zespołami a drużynami grającymi w Rosji, Polsce czy Grecji. We Włoszech trafiłem do takiego klubu, do jakiego trafiłem. To był niezły bajzel, choć momentami było śmiesznie. PAP: - Pobyt we Włoszech był więc czasem straconym? Łukasz Kadziewicz: - Był to dla mnie rok ogromnych doświadczeń. Wywiozłem z tego kraju bardzo dużo umiejętności sportowych i pozasportowych. Było jednak wiele żenujących sytuacji. Przez pół roku nie otrzymywałem wynagrodzenia, lecz nigdy nie powiedziałem prezesowi, że nie zagram w jakimś meczu dlatego, że mi nie zapłacił. Ten człowiek jest jednak dla mnie nikim, bo kłamał i oszukiwał. Nie zmienia to jednak mojego podejścia do sportu. To jest mój zawód i bez względu na to, czy płacą, czy nie, ja grać będę. PAP: - Ocena ligi włoskiej nie jest czasem efektem rozgoryczenia tym, co tam Pana spotkało? Łukasz Kadziewicz: - To nie jest rozgoryczenie, tylko rzeczywistość. U nas dochodzi zresztą do podobnych sytuacji. Dlaczego w Polsce nikt głośno nie mówi o tym, że w Winiarach Kalisz nie płacą? Przecież to skandal, że mistrz Polski, drużyna reprezentująca nas w Pucharze Europy przez trzy czy cztery miesiące nie otrzymuje wypłaty. We Włoszech przeszedłem przez to samo, jednak jestem tak zmanierowany, że dalej wykonywałem swoją pracę. Nic innego zresztą nie umiem. Grałem już w wielu miejscach, które z profesjonalizmem miały wspólnego o wiele mniej niż ja, a wierzcie mi, że ja mam niewiele. Oczekuję jednak od klubów, w których gram, by tak jak ja wywiązywały się ze swoich obowiązków. Może warto pojechać do Arabii Saudyjskiej, gdzie podobno organizują ligę. Może szejkowie będą bardziej poważnymi ludźmi niż Włosi? PAP: - Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość? Łukasz Kadziewicz: - Po takiej przygodzie człowiek spokojniej podchodzi do tego, co robi. Trzeba zacząć pracować w ciszy i spokoju i wtedy dalej się zajdzie. Chcę wrócić na miejsce, w którym prezes będzie prezesem nie z nazwy, a ze swojego zachowania. Nietrudno jest podpisywać wysokie kontrakty. Chodzi jednak o to, by na koniec sezonu wszyscy byli zadowoleni. PAP: - Więc w jakim zespole Łukasz Kadziewicz rozpocznie kolejny sezon? Łukasz Kadziewicz: - Rozpocząłem sezon castingowi. Tak naprawdę to nie wiem, gdzie będę grał. Może zmienię dyscyplinę? W Anglii dobrze płacą, może będę wysuniętym napastnikiem? Grzesiek Rasiak sobie tam radzi, może ja też dam radę ligę, dwie niżej od niego? Warto spróbować. Rozmawiał Marcin Durasik