Polscy siatkarze zagrali słabiej niż w piątkowym spotkaniu. Z kolei ich rywali zaprezentowali się znacznie lepiej. Zdaniem trenera-konsultanta polskiej drużyny, Huberta Wagnera: - Nie mieliśmy w ręku atutów, którymi moglibyśmy ten mecz wygrać. - Zaprezentowaliśmy się słabo w ataku i bloku - powiedział Hubert Wagner. - Nie było odrzucającej zagrywki. Jest bardzo przykro, że przegraliśmy, ale w dalszym ciągu mam nadzieję, że to wszystko przeanalizujemy w swoim gronie i wnioski obrócimy na korzyść polskiego zespołu. Zdaniem Huberta Wagnera nie można mieć pretensji do młodych zawodników - Michała Bąkiewicza oraz Arkadiusza Gołasia. Ten pierwszy w bardzo ważnych momentach "dobrze przyjmował, kończył ważne piłki. Set pierwszy rozpoczął się od prowadzenia zespołu greckiego 2:0, ale później Paweł Papke popisał się mocnym atakiem, Dawid Murek efektowną "kiwką", a Andrzej Stelmach pojedynczym blokiem i polski zespół na przerwę techniczną schodził prowadząc 8:7. Po drugiej było 16:14 dla Polski. Do końca gra była wyrównana, a w końcówce, dzięki m.in. udanym akcjom Murka i Papkego, lepsza okazała się Polska, zwyciężając 25:23. W tym momencie nie było chyba w hali Torwaru osoby, która postawiłaby na wygraną Grecji w tym meczu. Dalej jednak szło już jak po grudzie. W secie drugim praktycznie przez cały czas prowadzili goście, a ich przewaga wynosiła nawet cztery punkty (13:9). Przy stanie 22:23 dwa punkty zdobyli polscy siatkarze po udanych blokach Marcina Prusa i Murka. Piłki setowej jednak Polacy nie wykorzystali, podobnie jak przy stanie 25:24 i 26:25. Od tego momentu trzy punkty zdobyli Grecy, dzięki głównie skutecznemu blokowi. W secie trzecim wyrównana gra, przy dużej liczbie obustronnych błędów, była do stanu 19:19. Trzy kolejne punkty zdobyli goście i tę przewagę utrzymali do końca seta. O wyniku czwartego seta (27:25) zadecydowała znowu końcówka, w której w głównej roli wystąpił Michał Bąkiewicz. Po udanej akcji w bloku młody siatkarz tak się cieszył, że greccy siatkarze uznali jego zachowanie za wręcz prowokujące i niektórzy z nich przeszli na polską stronę, wykonując przy tym nerwowe gesty. Nie potrafili też usiedzieć na swoich miejscach obaj trenerzy - Ryszard Bosek i Stylianos Prosalikas. Na początku tie breaka sędzia pokazał po żółtej kartce zawodnikom z siódemkami na plecach (Krzysztofowi Wójcikowi i Sotiriosowi Pantaleonowi), mimo że obaj w tym całym zamieszaniu byli chyba najmniej winni. W zespole greckim wyraźnie do konfrontacji dążył bowiem Marios Ghiourdas. Na konferencji prasowej grecki szkoleniowiec powiedział, że "cała sprawa była naprawdę drobna i nie warta jakiegoś specjalnego rozważania." - Na pewno nie wpłynie ona na kontakty między polską i grecką federacjami, które są wzorcowe oraz przyjacielskie - mówił menadżer zespołu gości, Periklis Bakodimos. W piątym secie końcówka została ponownie przegrana, chociaż polscy siatkarze prowadzili 9:7, 10:8 oraz 14:13. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że gościom sprzyjało w tym okresie szczęście. Przy stanie 14:14 piłka po ich serwisie trafiła w taśmę i spadła na polską stronę. Nie zmienia to jednak faktu, że polski zespół zagrał w sobotę bardzo słabo. piątek: Rosja - Wenezuela 3:0 (25:20, 25:13, 25:19) sobota: Rosja - Wenezuela 3:0 (25:17, 25:18, 25:21) 1. Rosja 2-0 4 6:0 2. Polska 1-1 3 5:3 3. Grecja 1-1 3 3:5 4. Wenezuela 0-2 2 0:6