"Po losowaniu można mieć mieszane uczucia, bo trafiliśmy chyba na najmocniejszy zespół z tego koszyka. Ten rywal jest jednak w naszym zasięgu. Jest to też wymarzony przeciwnik pod względem marketingowym. Ma w składzie Polaka Bartosza Kurka, co jest gwarancją pełnej frekwencji i dużych emocji sportowych" - powiedział Piechocki. Dodał, że przy napiętym kalendarzu rozgrywek nie bez znaczenia jest też fakt, że bełchatowian czeka niezbyt daleki wyjazd. "Jako zarząd cieszymy się, że kosztowo, ale przede wszystkim logistycznie, nie mamy dziś takiej informacji, że na 11 lutego musimy planować wylot np. do Nowosybirska" - wyjaśnił Piechocki. 11 lutego PGE Skra wystąpi we Włoszech, a 19 lutego będzie gospodarzem meczu rewanżowego. To drugie spotkanie nie odbędzie się jednak w bełchatowskiej hali Energia, gdzie mistrzowie Polski grali w grupowej fazie LM, tylko w łódzkiej Atlas Arenie. Jeśli podopieczni Miguela Falaski awansują do dalszej fazy rozgrywek, to zmierzą się w niej ze zwycięzcą innej pary polsko-włoskiej, w której walczyć będą Jastrzębski Węgiel i Sir Safety Perugia.