Jest nią malarstwo. "Skowronek" na tyle je kocha, że chciałby w przyszłości studiować ten kierunek. - Oprócz siatkówki pojawiła się kolejna pasja.... - To fakt. Od najbliższych na urodziny dostałam płótno, pędzle, farby i sztalugę. Mam takie swoje małe marzenie, żeby w przyszłym roku złożyć dokumenty na studia plastyczne. Nie wiem czy się uda, ale chciałabym studiować w Polsce. Nie ma niestety na studiach plastycznych trybu zaocznego z indywidualnym tokiem studiów. Jeśli taki by był, to wierzę, że udało by mi się pogodzić pracę z nauką. - Skąd taki nagłe zainteresowanie malarstwem? - To zainteresowanie nie pojawiło się nagle. Zawsze coś rysowałam na kartkach papieru, jak tylko mogłam. W końcu stwierdziłam, że coś należy z tym zrobić. Wcześniej zabrakło mi odwagi, by podjąć studia prywatne. Chciałam uczyć się w trybie dziennym. Po doświadczeniu mojego męża wiem, że ciężko jest pogodzić studia z pracą. Ale zawsze powtarzam, że jak czegoś się chce, to można to osiągnąć. Będzie mnie to na pewno kosztowało wiele wysiłku, ale na dziś mogę powiedzieć, że po siatkówce na pewno będę studiować. Wcześniej długo zastanawiałam się nad kierunkiem. Teraz sprawa jest już dla mnie jasna. Chcę malować. - Powiedz dlaczego studia w Polsce. Grasz we Włoszech, dlaczego nie tam? - Mieszkam i gram za granicą. Ale chcę studiować w Polsce. Jedną z przyczyn jest na pewno kwestia znajomości języka. Za granicą byłoby mi ciężko. Nie opanowałam jeszcze języka tak dobrze, by móc tam studiować. Potrafię się porozumiewać, ale na studiowanie to za mało. Zresztą, jakby były studia zaoczne i z trybem indywidualnym, to na pewno dałabym radę przyjeżdżać na zaliczenia. Na razie jednak będę się uczyć sama w domu. Potraktuję malowanie jako odskocznię od sportu. Naprawdę jest to bardzo przyjemne uczucie, gdy po całym dniu treningów można stanąć przed sztalugą i zacząć malować, zacząć tworzyć coś własnego. - Czy już wiesz jakie warunki należy spełnić by dostać się na te studia? - Oczywiście. Należy oddać prace namalowane kredką, ołówkiem, farbą. To są konkretne wymagania, nad którymi należy mocno popracować. Nie chodzi o to, żeby oddać 10 prac i już. Dla mnie bardzo ważne jest to, żeby były to prace przemyślane. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale jeżeli się dostanę dzięki swoim pracom, a nie temu, że jestem Katarzyną Skowrońską, to będzie dla mnie wielki sukces. - Czy siatkówka oprócz sposobu na życie, stała się również Twoją pasją? - Prawda jest taka, że faktycznie siatkówka jest moją największą pasją. Czuję się jako siatkarka bardzo spełniona. Nie chcę jednak dać się zaszufladkować i być tylko dobrą siatkarką. Pogram jeszcze maksymalnie 10-15 lat. Zależy to oczywiście od tego, na ile pozwoli mi zdrowie lub po prostu stwierdzę, że już nadeszła pora na koniec. Chciałabym, żeby po tym wszystkim robić coś co będzie dla mnie moim hobby, czymś poza sportem. Jeżeli uda mi się zrobić wystawę swoich prac, będzie naprawdę super. - Dorota Świeniewicz spodziewa się dziecka i na jakiś czas zawiesiła swoją karierę. Kiedy Katarzyna Skowrońska chciałaby zostać mamą? - Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Są pewne ograniczenia w naszym sportowym życiu. Wiele osób krytykuje nas za to, że najpierw kariera, a dopiero później dziecko. W tej chwili jestem świeżą mężatką. Jestem bardzo szczęśliwa, czuję się spełniona. Moim marzeniem jest wyjazd na igrzyska i powalczenie tam o medal. Więc na pewno nie przed Pekinem. Chyba, że będę miała małą niespodziankę, to wtedy będzie to moje wielkie szczęście. Po igrzyskach - zobaczymy. Mogę zostać młodą mamą i później kontynuować karierę lub na koniec kariery zdecydować się na macierzyństwo. Na razie jest za wcześnie, żeby o tym mówić. Uważam, że Magda Śliwa zrobiła najrozsądniej. Urodziła wcześnie dziecko i teraz ma czas na karierę, wychowuje dziecko i może marzyć o tym, żeby zagrać ze swoją córką. Na razie sprawdzam się wychowując kota. Wcześniej Kuba kupił mi roślinkę, bo jak wiadomo jeśli kobieta nie pozwoli roślinie zwiędnąć, to będzie dobrą matką. Kolejnym krokiem jest właśnie kot, którego wszędzie ze sobą zabieram.