"Biało-czerwone" po ciężkim boju pokonały Hiszpanię 3:2 w swoim pierwszym meczu mistrzostw Europy. Podopieczne Jerzego Matlaka prowadziły 2:0 w setach. Siatkarki z Półwyspu Iberyjskiego doprowadziły jednak do remisu i o zwycięstwie zadecydował tie-break. - Dłuższa przerwa między drugim a trzecim setem z reguły nie jest dobra. Adrenalina nieco opadła i pewnie tu leży przyczyna naszych problemów - oceniła Gajgał. Sporo problemów Polkom sprawiła zagrywka Hiszpanek. Nasze przyjmujące miały kłopoty z dokładnym dograniem piłki do rozgrywającej Mileny Sadurek-Mikołajczyk. - Byłyśmy gotowe na kąśliwy serwis rywalek. Hiszpanki stawały daleko za końcową linią i ich spadająca zagrywka była trudna do przyjęcia - dodała 28-letnia zawodniczka. Zdaniem Gajgał, pięć setów rozegranych w konfrontacji z Hiszpanią nie powinno mieć wpływu na sobotni mecz z Chorwacją. - Na taki turniej jak mistrzostwa Europy trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie. Mamy wyrównany zespół i jak któraś z nas będzie miała problemy, to wejdzie na boisko zmienniczka i zastąpi ją bez szkody dla drużyny - zaznaczyła środkowa "Biało-czerwonych", która w spotkaniu z Hiszpanią zdobyła 15 punktów. Gajgał przyznała, że była pod wrażeniem "Mazurka Dąbrowskiego" wykonanego a capella przez 13 tysięcy kibiców zgromadzonych w łódzkiej Atlas Arenie. - Byłyśmy zaskoczone. Szczerze mówiąc, pierwszy raz coś takiego przeżyłam - zakończyła Gajgał. Robert Kopeć, Łódź