- Drugi rok z rzędu dostajesz od trenera reprezentacji Polski Daniela Castellaniego powołanie do szerokiej kadry na Ligę Światową. Tym razem to już chyba nie było dla ciebie zaskoczeniem. Karol Kłos: Wręcz przeciwnie. Jestem mile zaskoczony. Zwłaszcza, że ten sezon nie był dla mnie aż tak udany jak poprzedni. Drużyna, w której gram, musi walczyć o utrzymanie się w lidze, a moja gra, według mnie, pozostawia trochę do życzenia. - Mimo kiepskiej postawy Politechniki ty zostałeś jednak doceniony przez selekcjonera reprezentacji. Świadczy to tylko o tym, że po prostu uczciwie zasłużyłeś sobie na powołanie. - Chyba tak i bardzo mnie to cieszy. Dzięki temu czerpię większą radość z tego, co robię i wróciły mi chęci do gry. Chcę solidnie przepracować te wakacje, żeby kolejny sezon w moim wykonaniu był jeszcze lepszy. Szkoda, że z powodu kontuzji powołania nie dostał mój kolega z klubu - Rafał Buszek. Na pewno z nim czułbym się troszkę raźniej, choć oczywiście już w zeszłym roku zaprzyjaźniłem się też z pozostałymi zawodnikami z kadry. Chciałbym podkreślić, że powołanie, które otrzymałem od trenera, jest w dużym stopniu zasługą moich kolegów z drużyny. Bez ich pomocy na pewno bym się w reprezentacji nie znalazł. - Na pozycji środkowego, obok ciebie, Daniel Castellani wyróżnił trzech mistrzów Europy z 2009 roku: Daniela Plińskiego, Marcina Możdżonka, Piotra Nowakowskiego oraz bardzo dobrze spisującego się w tym sezonie Patryka Czarnowskiego. Jak się czujesz w takim towarzystwie? - Nie da się ukryć, że jest to doborowe towarzystwo. Na pewno wiele się nauczę od bardziej doświadczonych kolegów i na pewno sporo mi jeszcze do nich brakuje. Patrząc przez pryzmat tego i kilku poprzednich sezonów, bez wątpienia są to najlepsi środkowi w Polsce. Dlatego tym bardziej cieszę się, że dołączyłem do tego grona. - Myślisz, że ciężko będzie przekonać Daniela Castellaniego, żeby stawiał na ciebie? Uwaga będzie się teraz skupiała raczej na drużynach, które walczą o mistrzostwo Polski, a przed Politechniką baraże? - Gry w reprezentacji są, moim zdaniem, pewni Daniel Pliński i Marcin Możdżonek. Pozostali będą walczyć o miejsce w składzie. Jak przekonać trenera, żeby postawił właśnie na mnie? Będę po prostu robił to, co potrafię najlepiej. Mam nadzieję, że moja ciężka praca zostanie doceniona. Może dostanę szansę pokazania się w jednym czy dwóch meczach i wyjdę na parkiet. Bardzo bym się z tego cieszył. Rozmawiała: Aneta Stożek (PZPS)