Krytyka dotyczyła m.in. nietrafionych zmian, zwłaszcza w przegranym meczu z Holandią. Dlaczego ani na chwilę nie pojawiła się na boisku Natalia Bamber i dlaczego w meczowej kadrze zabrakło miejsca dla Klaudii Kaczorowskiej. - Sam bym sobie zaprzeczał i wszystkiemu temu, co do tej pory robiłem. Natalia Bamber zaczęła trenować dwa miesiące później niż cały zespół i ona nie jest w formie fizycznej w jakiej powinna być. Dobrze spisująca się cały czas Joanna Kaczor na razie nie wymagała żadnych zmian. Dlatego nie wiem, skąd takie podpowiedzi i podszepty, żeby akurat w tych miejscach robić zmiany, gdzie akurat wszystko funkcjonuje dobrze. Oczywiście przyjęcie zagrywki wymaga poprawy i tu trzeba się zastanowić nad grą tych, co za to odpowiadają. Mój arsenał zmian jest taki jaki jest. Nie zostawiłem w domu żadnej zawodniczki, która jest lepsza od tych, które tutaj są. Słyszę wokół głosy wyciągające królika z kapelusza, że Klaudia Kaczorowska zmieni całą polską siatkówkę, to trochę przesada. Akurat Klaudia nie była do tej pory w ogóle wytypowana w "dwunastce", bo uważam, że te zawodniczki, które w kadrze meczowej były, mają trochę bliżej niż ona do dorosłości, do wzięcia odpowiedzialności za reprezentację Polski. - Mówił pan, że Holenderki ryzykowały zagrywką. Belgijki w meczu Rosją również ryzykowały i omal nie sprawiły niespodzianki. Czy to będzie broń na "Sborną"? - Zagrywka jest elementem niezmiernie istotnym. To jednak nie jest takie proste. To jest element, który zależy tylko i wyłącznie od zawodniczki. Tutaj nie przeszkodzi złe rozegranie czy, dajmy na to, przeciwnik. Sama siatkarka decyduje o tym, co ma zrobić. To wszystko w nich tkwi. Moje podopieczne przecież potrafią wykonać trudny serwis. Udowadniały to mnóstwo razy przez cały okres przygotowań. Ale dochodzi deprymacja, jaka dosięgnęła zespół w meczu z Holandią, która wyłączyła w jakiś sposób ich cechy wolicjonalne. Przeniosło się to niestety na zagrywkę. Człowiek przestaje ryzykować, gra zachowawczo, byle się więcej nie zbłaźnić, nie ośmieszyć. Tak to wygląda. Czasami zawodniczkom włączają się takie mechanizmy: Boże, zepsułam przed chwilą atak, zepsułam przyjęcie, a co będzie jak zepsuję jeszcze zagrywkę? Pomagamy im z tym sobie poradzić. Namawiamy, wręcz nakazujemy, żeby ryzykowały, ale mając piłkę w ręku muszą to same wykonać. Szukanie akurat przyczyn w tym, że ktoś im zabrania wykonać trudną zagrywkę albo że tego nie trenują jest absurdem. To byłby przecież idiotyzm. My to wszystko ćwiczymy. Proszę mi wierzyć, że do wszystkich meczów jesteśmy bardzo starannie przygotowani. - Podczas meczu nie jest pan taki ostry. - Widzicie, a teraz namawiacie mnie do tego, czego się wszyscy obawiali. Przyjdzie Matlak i będzie wrzeszczał po tych dziewczynach i one nie będą mogły ze strachu grać. Pamiętacie jakie były moje początki z tą reprezentacją? Matlak zdeprymuje, opieprzy, a taki trener tutaj nie jest potrzebny. Pełno było zarzutów, że kiedy obejmę reprezentację będę ryczał jak Karpol, będę je obrażał itp. Próbując dostosować się do zapotrzebowania szerokiej publiczności, być może trochę straciłem swoje "ja", jakie zawsze miałem. - Pana kolega po fachu, Andrzej Niemczyk stwierdził, że czasem powinien pan krzyknąć, wstrząsnąć zespołem. - Niech on popatrzy, co on robił, kiedy prowadził reprezentację. Jak to on krzyczał, jak on się zachowywał. Łatwo teraz z pozycji fotela oceniać pewne rzeczy. Po rozmowach z zespołem, pewnych ustaleniach, gdzie niektóre z zawodniczek wręcz mnie prosiły, że im to przeszkadza kiedy się mocno ingeruje w ich sposób gry. Próbuję uznać ich racje, żeby znaleźć jakiś złoty środek. Okazuje się, że teraz wszyscy mnie namawiają, żebym darł gębę, a jeszcze niedawno wszyscy się tego bali. - Czy powstrzymuje się pan, żeby nie wybuchnąć podczas meczu? - Nie hamuję się, ale próbuję nie przeszkadzać zespołowi. Ale rzeczywiście, kiedy trzeba wstrząsnąć zawodniczkami, zawsze to robiłem. W obecnej sytuacji, kiedy wstrząsnęła nimi Holandia, to akurat trudno mi było coś poradzić. - Może na koniec coś optymistycznego. - Musimy wygrać trzy mecze. Wtedy wszystko się odmieni i pytania będą zupełnie inne. Wysłuchał w Łodzi Robert Kopeć Program wtorkowych spotkań: grupa E (Łódź): Hiszpania - Rosja (15.00) Holandia - Bułgaria (17.30) Polska - Belgia (20.00) grupa F (Katowice): Turcja - Serbia (15.00) Włochy - Azerbejdżan (17.30) Niemcy - Czechy (20.00) CZYTAJ TAKŻE: Aleksandra Jagieło: Rosjanki to nie maszyny Doroty Pykosz sposób na Gamową Joanna Kaczor: Przed nami kluczowe mecze