Atakujący reprezentacji Polski mógł odczuwać wyjątkowość tego spotkania, ponieważ jest rodowitym wrocławianinem. - Była cała rodzina, ale nie byłem jakoś specjalnie zmobilizowany. Wydaje mi się, że w meczach z Brazylią byłem bardziej zmobilizowany. Do każdego meczu podchodzę na 100 procent - oznajmił zawodnik. - Zagraliśmy inaczej niż z Brazylią, bo to jest inny przeciwnik. Zagraliśmy spokojnie zagrywką i to się opłaciło - dodał Jarosz, który nie myśli na razie o ewentualnym awansie do Final Six - Jutro mamy znów Wenezuelę i na tym się skupiamy. Nie da się ukryć, że młodzi reprezentanci Polski stają się coraz bardziej popularni. Jarosz zaznaczył, że nie jest to ważne dla rozwoju jego kariery. - Nie zwracamy na to uwagi. Jeśli ktoś nas rozpozna to jest to bardzo miłe, ale nie ma jakiś nieprzyjemnych sytuacji. Kurek: Bawiliśmy się grą Możdżonek: Nie wypada przegrać Zatorski w przyszłość z nadzieją Bąkiewicz: Połowa zadania wykonana Polacy nie dali szans rywalom Wyniki i tabela grupy D