- Dopisało nam przy tym trochę szczęścia, bo gdyby Mostostal nie wygrał z Pamapolem AZS Częstochowa to raczej skończylibyśmy na drugiej lokacie - dodał reprezentant Polski. - Pierwsze miejsce było dla nas bardzo ważne, bo jak wiadomo daje to pewien komfort w play offach. Ewentualne piąte spotkanie będzie rozgrywane w Bełchatowie, a to nasz dodatkowy atut. Czy Pana zdaniem Skra gra już na swoim maksymalnym poziomie? Czy są elementy, które należy poprawić? - Ten skład jakim obecnie dysponujemy jest praktycznie od początku rozgrywek. Na pewno w naszej grze jest kilka elementów, które trzeba poprawić. Zdajemy sobie z tego sprawę i pracujemy na treningach, żeby wyeliminować błędy. Nie mówimy o nich głośno, ponieważ nie chcemy ułatwiać zadania przeciwnikom. Na pewno nie można jeszcze powiedzieć, że jesteśmy w pełni zgranym zespołem. Żeby to osiągnąć potrzebne jest granie w podobnym składzie osobowym przynajmniej przez jeden, dwa sezony. Jest u nas kilku doświadczonych zawodników i to na pewno pomaga. Piotr Gruszka czy Robert Szczerabniuk rozegrali już sporą liczbę spotkań w klubach i w reprezentacji. To na pewno procentuje zwłaszcza w decydujących momentach. Przed swoim ostatnim meczem w PLS siatkarze Edwrada Skorka wyjechali na kilkudniowe zgrupowanie. Czy Skra zamierza się w jakiś specjalny sposób przygotowywać do play off? - Częstochowa była w całkiem innej sytuacji niż my. Ich rywalem w ostatniej kolejce był zespół AZS PWSZ Nysa. Drużyna, która będzie walczyła w barażach o utrzymanie. Różnica pomiędzy tymi zespołami jest na tyle duża, że siatkarze spod Jasnej Góry mogli sobie pozwolić na taki wyjazd i cięższe treningi. My graliśmy z Mostostalem, który ograł Pamapol. Broniliśmy pierwszego miejsca, więc zależało nam na zwycięstwie za trzy punkty i dlatego przygotowywaliśmy się w normalnym trybie. Po pierwszych dwóch meczach play off będzie przerwa w rozgrywkach ze względu na święta i zapewne trener uwzględnił to w swoich planach. Myślę, że właśnie wtedy będzie odpowiedni czas na "podładowanie akumulatorów" przed decydującymi meczami. Pierwszy rywal Resovia. Wdaje się, że nie powinniście mieć problemów z awansem do półfinału. Rzeszowianie cel już osiągnęli, utrzymali się w lidze i chyba teraz bardziej myślą o budowaniu zespołu na przyszły sezon. - Na pewno nie możemy sobie pozwolić na zlekceważenie rywala. A co do tego, że Resovia myślami jest już przy przyszłym sezonie. To uważam, że to taka zasłona dymna, spekulacje prasowe. Resovia zajęła ósme miejsce i tak naprawdę do ostatniej chwili walczyła o pewne utrzymanie, ale sami są sobie winni. Ja szczerze mówiąc liczyłem, ze Resovia uplasuje się na 5-6 miesjcu. To mocny zespół mający w swoim składzie kilku bardzo dobrych zawodników. Trapiły ich kontuzje, ale właśnie teraz w meczach z nami będą chcieli pokazać co potrafią. Cel postawiony przed sezonem zrealizowali. Teraz nie mają nic do stracenia. W której z pozostałych par kibice mogą spodziewać się największych emocji? - Tak na dobrą sprawę jest pięć zespołów, które liczą się w walce o mistrzowską koronę: my, Pamapol, PZU AZS Olsztyn, Jastrzębski Węgiel i Mostostal. Moim zdaniem najbardziej wyrównana para to właśnie Jastrzębie i Mostsostal. Oba zespoły miały swoje problemy związane z kontuzjami czołowych zawodników i przez to nie mogli zademonstrować pełni swoich możliwości. W przypadku tych dwóch zespołów rywalizacja może się rozstrzygnąć w pięciu spotkaniach. W pozostałych parach faworytami są zespoły, które na koniec rundy zasadniczej zajęły wyższe miejsce w tabeli. Nasz zespół, Częstochowa czy Olsztyn nie powinny mieć problemów z awansem do półfinału. Oczywiście to jest sport i należy się liczyć z niespodzianką, ale wydaje się, że może to jedynie dotyczyć pojedynczych spotkań. W ogólnym rozrachunku uważam, że faworyci nie zawiodą. Rozmawiał Robert Kopeć