Mecz w Kędzierzynie był pierwszym oficjalnym sprawdzianem naszej kadry przed zaczynającymi się 17 listopada w Japonii mistrzostwami świata. W czwartek w Katowicach drugi mecz z Kubą. Zaraz po nim trener Raul Lozano poda dwunastkę, która 28 października jedzie na dwa mecze sparingowe do Niemiec (29 i 31), a 1 listopada odleci do Tokio. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że w składzie polskiego zespołu nie będzie żadnych niespodzianek. Tymczasem wczoraj zapachniało wielką sensacją - na mistrzostwa może nie pojechać Krzysztof Ignaczak, w ostatnich latach podstawowy libero naszej reprezentacji. "Igła", obok Sebastiana Świderskiego i Pawła Zagumnego, wydawał się wręcz największym pewniakiem. Wczoraj nie znalazł się jednak nawet w meczowej dwunastce. Na parkiet wybiegł Piotr Gacek, który wprawdzie w lidze od dawna zbiera dobre recenzje, ale w reprezentacji był w cieniu "Igły". "Jeśli trener uzna, że dla dobra reprezentacji będzie lepiej, by do Japonii jechał Gacek, nie będę miał pretensji" - powiedział do dziennikarzy Ignaczak i... zniknął.