Kibice zebrani hali łódzkiego MOSiR-u mogli przecierać oczy ze zdumienia. Podopieczni Daniela Castellaniego, zwłaszcza w trzecim secie, upokorzyli drużynę, w której grają przecież takie gwiazdy, jak Giba, Paweł Abramow czy Jochen Schoeps. W środę jednak wszyscy oni byli w cieniu Mariusza Wlazłego, Michała Bąkiewicza, Daniela Plińskiego, Dawida Murka, Marcina Możdżonka, Miguela Angela Falaski i Piotra Gacka. Siłą Skry była zagrywka, blok, a poza tym bełchatowianie bardzo dobrze grali w obronie. Czego chcieć więcej? - Nie zagraliśmy dobrego meczu, dlatego musieliśmy przegrać z tak dobrym przeciwnikiem, jak Skra - powiedział po meczu Giba na antenie stacji Polsat Sport. Brazylijczyk zapytany o słabą postawę rozgrywających odpowiedział: - Postawiono na młodych rosyjskich rozgrywających, żeby w przyszłości doszli do najwyższego poziomu. Na razie to się nie sprawdza. W pierwszym secie goście dwa razy uzyskali trzypunktową przewagę - 9:6 i 13:10. Za drugim razem straty zostały nadrobione z nawiązką. Stało się tak głównie za sprawą zagrywek Wlazłego. Po jego mocnych uderzeniach siatkarzom Iskry było bardzo trudno wyprowadzić atak, a gospodarze mogli spokojnie ustawiać blok, który był przeszkodą nie do przebycia dla podopiecznych trenera Zorana Gajicia. Na drugą przerwę techniczną mistrz Polski schodził prowadząc 16:13. Słynny serbski trener dwa razy brał czas, ale przerwy nie wybiły z rytmu doskonale dysponowanych gospodarzy. W końcówce, przy stanie 24:20 trochę pogubili, ale nie na tyle, żeby stracić poważną przewagę. Początek drugiej partii należał do gości, którzy prowadzili 6:5. Po zepsutej ich zagrywce dwa razy nie odebrał serwisu Możdżonka Aleksiej Werbow i na pierwszej przerwie technicznej PGE Skra miała przewagę 8:6, a następnie ją powiększała. Wynosiła ona już 16:11 i wygrana w drugim secie wydawała się na wyciągnięcie ręki. Jednak wprowadzony na parkiet Aleksander Butko narobił serwisem gospodarzom sporo krzywdy i przewaga mistrza Polski zaczęła topnieć w oczach. Do tego doszły błędy w ataku bełchatowian. Ostatecznie jednak końcówka została pewnie wygrana, a PGE Skra prowadziła m.in. 21:19 i 23:19. W ostatniej akcji sprawę ułatwił Anton Astaszenkow psując zagrywkę. W trzecim secie zespół gości został wręcz rozbity. Sygnał do dobrej gry gospodarzy dał na początku Możdżonek. Jego potężnym uderzeniom ze środka zawodnicy Iskry mogli się tylko bezradnie przyglądać. PGE Skra powiększała przewagę 6:2, 16:9 i 23:15. Po meczu kibice odśpiewali "sto lat" Danielowi Plińskiemu, który miał urodziny. - W grupie tej grają zespoły, z których każdy może awansować do Final Four i go wygrać - mówił przed rozpoczęciem rozgrywek trener Iskry Zoran Gajić. - PGE Skra jest prawie równoznaczna z reprezentacją Polski. W czwartej kolejce Iskra zagra z PGE Skrą w Odincowie 18 grudnia (17.30). PGE Skra Bełchatów - Iskra Odincowo 3:0 (25:22, 25:22, 25, 25:17) PGE Skra: Falasca, Wlazły, Pliński, Możdżonek, Murek, Bąkiewicz, Gacek (libero) oraz Kurek, Antiga. Iskra: Samsonyczew, Schoeps, Kuleszow, Astaszenkow, Abramow,Giba, Werbow (libero) oraz Butko, Jegorczew. 1. PGE Skra Bełchatów 2-1 5 6:3 2. Iskra Odincowo 2-1 5 6:4 3. VfB Friedrichshafen 1-1 3 4:3 4. Panathinaikos Ateny 0-2 2 0:6 czwartek VfB Friedrichshafen - Panathinaikos Ateny (20.15)