W połowie listopada doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi w polskiej siatkówce. Brylujący na salonach prezes PZPS Mirosław P. został zatrzymany przez CBA i usłyszał zarzuty przyjęcia łapówki. Dzień później prokuratura aresztowała także Artura P., pierwszego wiceprezesa i osobę numer dwa w związku i szefa PLPS. On także miał brać na lewo kasę. Grozi im za to dwunastoletnia odsiadka. Póki co, sąd skazał ich na trzymiesięczny areszt tymczasowy. - Pamiętam, że kiedy dotarła do mnie ta wiadomość, to byłem w szoku. Przez kilka dni ciężko było mi się otrząsnąć. Ciągle wierzę, że to nieporozumienie. Gdybym okazało się, że jest inaczej, to byłoby to dla mnie jedno z największych życiowych rozczarowań - opowiada Karbarz, który obu zatrzymanych zna od lat. Pomimo tak poważnych zarzutów dla najważniejszych osób w związku wciąż nie zwołano nadzwyczajnego zjazdu delegatów, które miałoby wyłonić nowe władze. Siatkarscy działacze twierdzą, że nie ma takiej potrzeby. Palcem pogroził im już nawet minister sportu Andrzej Biernat, ostrzegając, że jeśli wyborów nie będzie to on wprowadzi do związku kuratora. - Nie znam dokładnie statutu PZPS, bo nie jestem delegatem, ale wydaje mi się, że wybory powinny się odbyć w niedługim czasie. To pomogłoby oczyścić atmosferę wokół związku. Ale nie zapominajmy też o tym, że Mirosław P. i Artur P. nie zostali skazani, na razie usłyszeli zarzuty, a ja wierzę w ich niewinność. Do tego PZPS i PLPS funkcjonują bez zarzutów - dodaje Karbarz. Wygląda na to, że polska siatkówka w ogóle nie odczuła łapówkarskiej afery. - Obawiałem się, że tak może być, ale sponsorzy dalej są z nami, ludzie chcą oglądać siatkówkę, a hale wypełniają się do ostatniego miejsca, tak jak miało to w poprzednich sezonach - zauważa Karbarz. Najlepszym na to dowodem jest przedłużenie umowy z Polsatem. Do sezonu 2019/20 stacja Zbigniewa Solorza-Żaka pokaże przynajmniej trzy mecze Plus Ligi, dwa Orlen Ligi a do tego finałowe turnieje Pucharu Polski oraz Superpucharu Polski kobiet i mężczyzn. - Zamieszanie z zatrzymaniem prezesów nie miało wpływu na nasze rozmowy z Polsatem - potwierdza Karbarz. Wiadomo, że kontrakt telewizyjny jest wyższy niż ten, który wygasa z końcem sezonu, jednak o szczegółach finansowych nikt nie chciał mówić. - Są lepsze warunki niż były, ale do piłki nożnej brakuje jeszcze bardzo dużo. O takich kontraktach jakie mają piłkarze możemy tylko pomarzyć - zdradza Karbarz. Autor: Krzysztof Oliwa