- Rozegraliśmy naprawdę niezłe spotkanie. Najbardziej szkoda drugiej partii, kiedy przegraliśmy na przewagi. Gdybyśmy ją wygrali, byłaby szansa na wygraną 3:0. Ale niestety, przytrafiła się porażka. W pewnym momencie zawiodła u nas zagrywka, a było to widoczne od czwartego seta. Co więcej, Rosjanie serwowali coraz lepiej - zauważa. W pierwszych trzech setach kilka asów mieli na swoim koncie właśnie Pliński, Michał Winiarski i Mariusz Wlazły. - Jeśli chodzi o drugie spotkanie z Zenitem, to na pewno nie skulimy ogona, nie schowamy głowy w piasek. Pojedziemy do Rosji, aby się zrewanżować. To mocny zespół, ale w naszym zasięgu - przekonuje. - Na pewno nie przegraliśmy przez naszą mentalność. To chyba kwestia umiejętności. Rosjanie tym razem byli nieco lepsi, choć... nazywanie Zenitu rosyjskim zespołem jest nadużyciem. Tam charakter nadają Amerykanie - nie ma wątpliwości Pliński. Środkowy Skry zdradza, że na boisku momentami było nerwowo: - Dwóch rywali trochę się "rzucało". Na szczęście reszta była spokojna. Od razu wyjaśniliśmy jednak sprawę pod siatką i emocje szybko opadły.