Wszystko wskazuje na to, że w polskiej siatkówce będziemy mieli do czynienia z tzw.casusem Kasperczaka. 30 czerwca częstochowski klub zatrudnił na stanowisko pierwszego trenera Brokkinga, mimo, że umowa z Edwardem Skorkiem obowiązywała aż do 2008 roku. Działacze Wkręt-Metu zarzekali się, że szybko dojdą do porozumienia ze Skorkiem i pożegnają się z nim w zgodzie. Niestety niewykluczone, że sprawa znajdzie swój epilog w sądzie, bo obydwie strony dalekie są od kompromisu. Skorek codziennie pojawia się w klubie, aby... podpisać listę obecności. - Według mojego planu przygotowań pierwszy trening miał się odbyć 17 lipca, ale tego dnia żaden z zawodników się nie pojawił. Dlatego złożyłem w klubie oficjalne pismo, w którym domagałem się dyscyplinarnego ukarania zawodników. Zostałem poinformowany, że mam przychodzić codziennie do klubu, aby podpisywać listę, a harmonogram uległ zmianie. Nie zostałem oficjalnie poinformowany o tym, że jestem już niepotrzebny, a o zatrudnieniu nowego trenera dowiedziałem się z prasy. Zostałem potraktowany niepoważnie. Wkręt-Met nie jest profesjonalnym klubem - mówi Skorek. Działacze częstochowskiego klubu liczą na porozumienie. - Kontrakt jest ważny do 2008 roku. Nasz klub wywiązuje się ze wszystkich zobowiązań. W kontrakcie jest klauzula o wcześniejszym rozwiązaniu kontraktu - mówi Konrad Pakosz, wiceprezes Wkręt-Metu Domeksu AZS-u. Według klauzuli, o której mowa, Skorek za rozwiązanie umowy z winy klubu miałby otrzymać odszkodowanie w wysokości kilkuset tysięcy złotych. Trener akademików nie zamierza jednak iść na kompromis. - Po tylu latach pracy w Częstochowie zasługuję na lepsze traktowanie. Nie zamierzam rezygnować z pieniędzy, które mi się należą. Przyjdę także na pierwszy trening zespołu, bo wciąż jestem zatrudniony na stanowisku pierwszego trenera - zapowiada Skorek. Decyzje o rozwiązaniu umowy może podjąć jedynie Sportowa Spółka Akcyjna. Problem w tym, że z powodu urlopów zbierze się ona najwcześniej 14 sierpnia. Pierwszy trening zaplanowano kilka dni wcześniej (8 sierpnia). Wygląda więc na to, że na pierwszych zajęciach pojawi się Brokking i Skorek, a wtedy dojdzie do takich samych scen, jak w Wiśle Kraków. - W przyszłym tygodniu podejmiemy działania, które zapobiegną takiej sytuacji - mówi tajemniczo Pakosz. Co to oznacza? Być może pierwsze rozmowy na linii Skorek-klub. Szanse na szybkie rozwiązanie konfliktu są jednak znikome. Bartłomiej Romanek, Częstochowa