System rozgrywania mundialu daje wiele możliwości wybierania sobie przeciwników. Biało-czerwoni jeszcze przed wyjazdem na Półwysep Apeniński mówili, że nie będą analizować, a jadą by wygrywać. Pierwszą fazę przeszli bez porażki i w kolejnej zmierzą się z Bułgarią i broniącą tytułu Brazylią. W trzeciej rundzie znajdą się dwa zespoły z sześciu grup. "To jest absurdalne, że na tym etapie odpadnie drużyna, która powinna znaleźć się w półfinale. Będzie musiała wracać do domu nie dlatego, że źle zagrała, a dlatego, że taki system ktoś wymyślił. Nigdy nie wiadomo, na kogo można trafić i co cię czeka dalej. My jednak nie przyjechaliśmy do Włoch, by stać z kalkulatorem, dlatego jestem dumny ze swoich zawodników. Chcemy mieć czyste sumienie i będziemy skupiać się tylko na kolejnym rywalu, a na parkiet wychodzimy po to, by wygrywać" - powiedział trener Daniel Castellani. Emocje próbował studzić Piotr Gruszka. "A czy Bułgaria chciała trafić na nas? Nie sądzę. Widziałem jak grali i uważam, że to oni powinni się bardziej martwić od nas" - podkreślił. "Chcemy być zespołem, którego inni się będą bali, a nie my innych. System jest chory, wymyślili go panowie w garniturach i my nie mamy nic do powiedzenia. Pozostaje nam walczyć z takimi przeciwnikami, na których trafiamy. Mam tylko nadzieję, że po tak długiej i trudnej drodze, jaką mamy do pokonania, końcowy wynik będzie jeszcze lepiej smakował" - dodał. Pewności siebie nie brakuje także Zbigniewowi Bartmanowi. "Co z tego, że trafiamy do tak silnej grupy. Przecież chcemy zostać mistrzem świata. Wtedy nie można wybierać sobie przeciwników, wtedy trzeba wygrywać. Co to za różnica, z kim będziemy grać? My jesteśmy silnym zespołem, który z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Niech inni się boją". We wtorek polscy siatkarze autokarem udają się z Triestu do Ankony. W środę mają zaplanowane dwa treningi. W czwartek zagrają z Brazylijczykami (21.00), a w piątek z Bułgarami (17.00).