"Nie chciałbym odchodzić w ten sposób. Marzę, by wrócić na boisko, ale jeśli nikt nie zaproponuje mi pracy, będę musiał poszukać sobie innego zajęcia. Daję sobie jeszcze miesiąc, dwa, a potem zajmę się czymś innym. Mam już nawet pomysł na biznes" - powiedział Nowak w "Przeglądzie Sportowym". "Wszyscy o mnie zapomnieli, a ja wcale nie umarłem. Jestem zdrowy i chciałbym grać. W życiu bym nie powiedział, że może grozić mi zakończenie kariery w taki sposób: nie z powodu słabej gry, wieku lub złego stanu zdrowia, a trochę przez przypadek" - doda Nowak, który w zeszłym sezonie bronił barw ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Klub postanowił nie przedłużać z mierzącym 215 centymetrów wzrostu siatkarzem z powodu wulgarnych gestów jakie wykonał pod adresem kibiców w kwietniu tego roku. "Cóż, nie powinno ich być. Ale ludzi, którzy mnie wyzywali, przepraszać nie zamierzałem. To jednak nie powinno mieć wpływu na moje zatrudnienie, bo to sprawa między mną a nimi. Będę miał problem, grając jako gość w Kędzierzynie. Jeśli będę miał okazję jeszcze pograć" - podkreślił doświadczony środkowy. "Słyszałem głosy, że wielu klubów na mnie nie stać. A ja nawet drogi nie jestem! I teraz tak chciałbym grać, że jeszcze mniejsze wymagania bym miał. Bo mi zwyczajnie brakuje siatkówki" - zakończył Nowak.