- Czy turniej w Rzeszowie będzie łatwiejszy niż w Final Four Ligi Światowej? - Turniej będzie taki jak każdy. Pojechaliśmy do Belgradu, żeby dobrze grać. Teraz może jest trochę większy stres i większa odpowiedzialność, bo gramy u siebie. Ale myślę, że zawodowcy są zawodowcami pomimo porażek. Zawodnicy i trenerzy mają prawie tydzień czasu, żeby ochłonąć i przystąpić to turnieju, który mamy ogromne szanse wygrać. Nie wyobrażam sobie inaczej. Na pewno dodatkowym atutem będzie publiczność rzeszowska, która na pewno będzie wspierała naszych zawodników. Uważam, że wszystko jest na dobrej drodze, żeby turniej rzeszowski wygrać. - Według Pana to Rosjanie będą najgroźniejsi, czy bardziej trzeba uważać na Bułgarów? - Bułgarzy są dla nas niewygodnym przeciwnikem, nawet kiedy nie są w formie. My nie potrafimy z nimi grać. Natomiast z Rosjanami wręcz przeciwnie i z tego co widziałem z Ligi Europejskiej, to są w zdecydowanie gorszej formie od nas. Z Rosjanami mamy ogrome szanse wygrać, bo się ich nie boimy. Z Bułgarami, mimo że są niewygodnym rywalem też, bo przecież gramy u siebie. Po finale Ligi Światowej w polskie prasie na siatkarzy spadła fala krytyki. "Fakt" posunął się najdalej zamieszczając zdjęcie siatkarzy w pampersach. Jaki to może mieć wpływ na zawodników? - W Polsce mamy taki okres, że są gazety skandalizujące i są gazety normalne. W normalnych zostali skrytykowani, bo im się ta krytyka należała na pewno. Nie można chwalić za to, że się taki mecz jak z Serbią przegrało. Ale ta krytyka była w miarę łagodna. Natomiast w gazetach skandalizujących ludzie szukają tego typu rzeczy i dlatego je kupują. Zawodnicy nie powinni się obrażać. Powinni potraktować to normalnie i udowodnić w tym turnieju, że te pampersy im się nie należały. - Jak długo może tkwić w głowach siatkarzy ta nieszczęsna końcówka trzeciego seta z meczu z Serbią? - To zależy od zespołu, nie od zawodnika. Jak się ten zespól potrafi odrodzić, zorganizować, jakie potrafi wyciągnąć wnioski, bo przecież to nie jest przypadek. To było wynikiem nie do końca dobranej taktyki. Widocznie za mało trenowali, rozegrali jeszcze zbyt małą liczbę spotkań. Zabrakło pewności. To może tkwić im w głowach, jeżeli będą chcieli o tym pamiętać. Myślę, że wyciągną pozytywne wnioski i będą chcieli udowodnić, że to była okazjonalna historia. Zobaczymy po turnieju.