Kilkaset flag, tysiące balonów, kapeluszy i przeróżnych nakryć głowy (nie brakowało również legendarnej już "Husarii") nie uskrzydliło jednak poczynań podopiecznych Waldemara Wspaniałego do tego stopnia, żeby pokonać Rosję. Choć przebieg spotkania nie wskazywał nic optymistycznego widownia "Spodka" do końca była wierna swoim pupilom. - Szkoda ich - westchnął tylko po ostatniej piłce, patrzący na to wszystko z boku rekonwalescent Sebastian Świderski. Rafał Dybiński, Katowice.